[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To, widzisz, jest jednak instytucja o pewnych, charakterystycznych… prerogatywach.Odniósł niejasne wrażenie, że Rob próbuje coś mu podsunąć, podpowiedzieć, czy może: dopowiedzieć — jak przedtem Tancredi.Ale był ciągle jeszcze za bardzo zaskoczony i oszołomiony i jego mózg pracował jakby z opóźnieniem.Zapytał:— Co miałbym robić?— Poczekaj… — Rob przestał się uśmiechać, był teraz chłodny, skupiony i w jakiś sposób czujny.— Przecież ty wcale nie wiesz, jakie — dokładnie — jest przeznaczenie, sens i działanie tej instytucji.Nie wiesz nawet, co znaczy ten skrót: UKS.— Nie wiem.Ale nikt tego nie wie.To znaczy dokładnie…— No właśnie.— Rob znowu się uśmiechnął miło, stwarzając tym uśmiechem jakieś porozumienie, jakąś bliskość.Zapraszającym gestem wskazał okrągły fotel po drugiej stronie biurka naprzeciw tego z którego wstał przed chwilą.— Siadaj.Muszę ci to wyjaśnić.Zresztą nie tylko to.— Czy z każdym… kandydatem przeprowadza się taką rozmowę?— Oczywiście.Możesz to sobie nazwać… choćby wtajemniczeniem… — Zaczekał, aż Joy usiądzie, i zajął swoje miejsce na obrotowym fotelu.Odchylił się do tyłu, nie spuszczając z Joya ani na chwilę swoich uważnych oczu.Złożył ręce czubkami palców, nie stykając ze sobą dłoni, i znad tej ażurowej konstrukcji popatrzył znowu, z tym samym co i przedtem, troszeczkę kpiącym i bardzo miłym uśmiechem.Czekał — i Joy zapytał, Sądząc, że tamten czeka na takie właśnie pytanie:— Powiedz mi, na czym właściwie polegałaby moja praca?Dostrzegł, że Rob poruszył się w fotelu — zbyt chyba ostentacyjnie.— Z początku — raczej na niczym.Ten pierwszy okres przeznacza się na naukę i zrozumienie pewnych prawidłowości, które każdemu z zewnątrz wydają się z początku cokolwiek… szokujące.Na adaptację do całkiem nowych warunków psychofizycznych, do których twój organizm nie jest przyzwyczajony.— Nie rozumiem.— Bo my zaczniemy od tego, żeby wyrzucić z ciebie to małe, platynowe świństwo, które od urodzenia nosisz zaszyte pod skórą…— Synchronizator bioprądów’?— Właśnie.To jednak jest urządzenie znacznie pomniejszające możliwości człowieka.Pomyśl: rozwijasz jakąś teorię, pracuje ci się wspaniale i nagle musisz przerwać, bo twój organizm wymaga siedmiu godzin snu.Przecież to nonsens.— Uczono mnie, jeszcze w szkole wstępnej, że bez stabilizatora organizm ludzki szybciej się zużywa.Nikt nie potrafi bezbłędnie ocenić swoich potrzeb, wyważyć swoich możliwości.— Na to wystarczy natura.Funkcje fizjologiczne, niezbędne człowiekowi do życia, obwarowane są przecież pewnym przymusem.Uczucie głodu… Pragnienie… Senność…— Ale te bodźce człowiek może przecież opanowywać… Czytałem, że ludzie mogli nie spać po kilka dni, nie jeść jeśli na przykład byli czymś zaprzątnięci… ich organizmy zużywały się w nadmiernym tempie — póki nie założono synchronizatorów, osiągnięcie stu lat nie było dla nich możliwe…Rob rozsiadł się wygodniej jakby zaczynał wykład, i trochę tonem wykładowcy powiedział:— Mój drogi — jeżeli będzie trzeba, potrafimy wymienić ci właściwie wszystko: serce, płuca i nerki, żołądek, gruczoły dokrewne i wątrobę — chociaż wątroba opierała się próbom przeszczepów najdłużej.Wszystko, z wyjątkiem mózgu.Przy aktualnym stanie chirurgii transplantacji człowiek byłby właściwie nieśmiertelny, gdyby nie zużywanie się jego mózgu.A możliwości tego organu są tylko w części eksploatowane: wiesz przecież o tym, że człowiek wykorzystuje zaledwie jedną dziesiątą jego możliwości.Stabilizator zmniejsza to jeszcze.Ci, którzy tu pracują, to ludzie, których inteligencja przekracza iloraz 120.Te mózgi muszą zostać najpełniej wykorzystane, powinno się podporządkować całe ciało mózgowi, a nie odwrotnie.Powtarzam: każdy organ umiemy już wymienić — jeżeli tylko będziemy mieli dawcę — i to jest w końcu zupełnie prosty zabieg.Urwał i patrzył teraz na Joya skupionymi oczami, siedząc bez ruchu, cicho, jak gdyby na coś czekał, jakby się czegoś — teraz właśnie — spodziewał.(Tylko że obraz krystalizujący się powoli Joyowi nie mógł być przecież prawdziwy — to byłoby za bardzo niesamowite, godzące we wszystko, co on o swoim świecie wiedział, więc nie zdobył się na pytanie, które logicznie wynikało z całej dotychczasowej rozmowy).Powiedział:— Więc czemu…— …nie usuniemy wszystkich synchronizatorów.Właśnie, bo są kłopoty z dawcami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]