[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zrozumiała bowiem swymkobiecym, wrażliwym sercem jasność i czystość czynów i słów Pitta Hardfula.Nie mogłaswym prostaczym rozumem ogarnąć zawiłego planu Białego Kapitana, zamierzającego przezosobistą, posuniętą do ostatnich granic uczciwość i utworzenie zastępu ludzi jednakowo z nimmyślących i postępujących wybić się na szczyty społeczeństwa, gnuśniejącego w bezwładziemyśli i uczuć; społeczeństwa zawsze pochopnego do wydania druzgoczących i odsądzającychod czci i wiary wyroków nad bliźnim, który przekroczył granicę prawa, pisanego dlaludzkości znajdującej się w warunkach dobrobytu i równowagi wszystkich warstwspołecznych i całego państwa.Z tych szczytów Pitt zamierzał dokonać zemsty, rzucając spodlonym ludziom, uznającymwyłącznie siłę pięści lub złota, słowa pogardy i zmuszając całe społeczeństwo dopodziwiania, zazdroszczenia i schlebiania temu, kto przedtem nie śmiał zajrzeć w oczy nawetnajbliższym sobie.Tą myślą żył Pitt Hardful, w imię jej działał i mówił.Był cały przejęty i podnieconymarzeniem o zemście.Tego nie mogła zrozumieć Elza.Widziała przed sobą Pitta bez trudu i starań ujmującego wswe dłonie całe życie szonera wraz z nieokiełzanym, zdawało się, Olafem Nilsenem i takimiburzliwymi i niepodatnymi charakterami, jak Lark, Kula Bilardowa, rudy Miguel i kipiącynienawiścią i szyderstwem Bezimienny.Słuchała jego słów i rozważała każde, a w żadnymnie znalazła nieprawdy lub ukrytej myśli, zdradzającej bądź osobiste, bądź złe zamiary.Nazwala Pitta Hardfula „jasnym i sprawiedliwym”, a jego wyższoś ć umysłowa i duchowanad spotykanymi dotąd ludźmi, jego zrozumienie każdego odruchu innego człowieka, jegowrażliwość, spokój i rozległość wiedzy – zmusiły szukającą prawdy i innego życia Elzę dopokochania go.Usłyszawszy nadane Pittowi przez załogę przezwisko „Biały Kapitan”pomyślała, że ci zbrodniarze wynaleźli trafne i wszystko objaśniające imię dla umiłowanegoprzez nią człowieka.Odtąd w myślach swoich inaczej go nie nazywała.Pitt od chwili powrotu Elzy do ubrania kobiecego zupełnie się dla niej zmienił.Częstopodchodził do niej, wypytywał i pomagał w robocie, był szczerym, dobrym przyjacielem, iElza zauważyła, że w chwilach odpoczynku zamiast szukać samotności na dziobie „Witezia”siadał z nią na deku i prosił, żeby opowiadała o starej Lilit, o jej legendach, sagach i bajkach.Słuchał zwykle zadumany, myślą błąkając gdzieś w niedostępnych dla innych krainach, agłębokie zmarszczki bruździły mu czoło.Czasami przychodził Olaf Nilsen.Siedzieli we troje.Mężczyźni milczeli, kobietaopowiadała słowami Eddy–prababki siwe sagio Fingalu, Osjanie–ślepcu, Frydzie, żoniewikinga z Omdo, o Eryku–Zdobywcy, o dalekich wyprawach, o krwawych bojach.Pewnego102razu Pitt rzeki:– Żyli waleczni, potężni Fingal, Eryk i Konrad–Mlot.Teraz pozostały po nich sagi iwięcej, zdawałoby się, nic.Zaniki ich rozsypały się w proch, bystre łodzie dawno zgniły,kości wodzów, wioślarzy, wojowników i zakutych przez–nich w kajdany królów zmieszałysię z ziemią bez śladu.Nic nie pozostało! A jednak prawo ustalone przez Eryka, imionawielkich żeglarzy, piękne pieśni Osjana przetrwały wieki! Sprawiedliwość i piękno sąnieśmiertelne.Dla tego tylko warto żyć!Słowa te zmusiły Elzę i Nilsena do głębokiego, ciężkiego westchnienia.Dla nich życiezawierało się w czymś innym – bliższym i doczesnym.W takie chwile czuli się samotni, boBiałego Kapitana nie było wtedy z nimi.Był jak pustelnik w górach.Przychodzących do niego ludzi z dolin pocieszał i pouczał,lecz sam pozostawał daleki i obojętny sercem dla trosk i radości ludzkich, gdyż dusza jegowyrwała się z więzów życia, a myśl przebywała tam, dokąd nie dochodzą jęki umęczonych iłkania braci miotających się w rozpaczy.Pitt był bliski i daleki, prosty i tajemniczy, wyrozumiały dla wszystkich i surowy dlasiebie [ Pobierz całość w formacie PDF ]