[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Morał pierwszy: sytuacja Sary.Jeśli prawo okazuje się naprawdę nie do zniesienia i za bardzo gwałci naszą naturę, nie jest winą go nie spełniać, a spełniać - jest zasługą.Innymi słowy: naturam expelles furca.etc.Morał drugi: sytuacja Sary.Jeśli jednak wzięliśmy na siebie brzemię wypełniania prawa, jest już winą nie wytrwać do końca, bo inaczej ktoś inny zapłaci za naszą niekonsekwencję.Morał trzeci: sytuacja Hagar.Ponosi się zasłużone kary za niezasłużone przewagi.Morał czwarty: sytuacja Abrahama.Tchórzostwo może się urządzić korzystnie w zetknięciu z największymi namiętnościami.Morał piąty: sytuacja Abrahama.Nie łudźmy się, że nie podejmujemy decyzji, jeśli tylko stwierdzamy fakty.Morał szósty: sytuacja trójkąta.Co za monstrualna historia: mieć kochanka w tym celu, żeby mieć dzieci! Ale trzeba się zdecydować, o co chodzi przede wszystkim.6.Abraham czyli Smutek wyższych racjiistoria Abrahama i Izaaka została filozoficznie zinterpretowana przez S©rena Kierkegaarda i jego następców jako problem trwogi: Abraham ma poświęcić syna na rozkaz Boga, ale skąd pewność, że to rozkaz Boga, a nie pokusa szatańska, złudzenie lub obłęd? Skąd pewność, że trafnie tłumaczy sobie rozkaz? Innymi słowy: założeniem egzystencjalnej interpretacji sprawy Izaaka jest pogląd, że ostateczna decyzja leży w ręku Abrahama, że nie może on posiąść niezachwianej pewności co do źródła rozkazu ani jego treści, że miotany jest lękiem, bo, być może, poświęca życie syna na darmo.Abraham występuje jako uosobienie trwogi ludzkiej wobec sytuacji, w której istnieje przymus wyboru między wielkimi wartościami i brak racji zewnętrznych dla jego dokonania.Wyznaję, że mam ochotę rozważać sprawę Izaaka w sposób znacznie prostszy i bardziej związany z poprzednimi kolejami życia Abrahama.Zakładam, że Abraham nie mógł mieć wątpliwości co do boskiego pochodzenia rozkazu, miał on bowiem niezawodne sposoby porozumiewania się ze Stwórcą, dzisiejszym ludziom nie znane, obcował z nim często i nawet spoufalił się do pewnego stopnia ze Zwierzchnikiem.Biorę również pod uwagę sławną obietnicę, jaką od niego otrzymał uprzednio: że uczyni zeń naród wielki, otoczony szczególnym błogosławieństwem i obdarzony wyjątkową pozycją w świecie.Warunek był tylko jeden: absolutne posłuszeństwo władzy.Gdyby Abraham nie był pewien, czy Bóg naprawdę do niego przemawia, zamiar Boga byłby bez sensu: pragnął on bowiem wypróbować wierność poddanego, musiał więc zapewne znaleźć środki, aby doprowadzić do jego umysłu niezłomne przekonanie, że taki właśnie rozkaz uzyskał od Zwierzchnika; w przeciwnym razie cel przedsięwzięcia byłby chybiony - miast zastanawiać się, czy spełnić rozkaz, Abraham musiałby rozmyślać, czy w ogóle rozkaz otrzymał.Innymi słowy: na Abrahamie ciąży odpowiedzialność za rację stanu.Przyszły los ludu i wielkość państwa zależą od skrupulatnego wypełniania rozkazów bożych, ale Bóg żąda, aby poświęcił własne dziecko.Abraham miał naturę kaprala i przywykł do ścisłego trzymania się instrukcji z góry - nie był jednak nieczuły na los rodziny.Bóg, kiedy polecił mu ofiarować syna na ofiarę ognia, nie uważał za stosowne uzasadniać swoich rozkazów.Nie jest wszakże zwyczajem autokratów - tłumaczyć się subalternom ze swoich poleceń.Istota rozkazu boskiego polega bowiem na tym, że winien on być wykonany dlatego, że jest rozkazem, nie zaś dlatego, że jest rozsądny, skuteczny, przemyślany; nie ma potrzeby, żeby wykonawca rozumiał cel rozkazu - każdy inny system prowadzi nieuchronnie do anarchii i bezładu.Wykonawca, który pyta o racje otrzymywanych zleceń, jest siewcą nieporządku i demaskuje się jako bezpłodny rezoner, pyszałkowaty mędrek, w istocie rzeczy wróg zwierzchności, ładu społecznego i systemu.Ale kiedy rozkaz opiewa: zabij własnego syna?Konflikt Abrahama jest zwykłym konfliktem żołnierskim.Abraham ma świadomość, że znalazł się w sytuacji nienaturalnej; dowodem na to jest okoliczność, że kiedy zbliżył się do miejsca ofiary, kazał sługom pozostać, skłamał, że udaje się z synem odprawiać modły, i pośpieszył w samotności dokonać okrutnej rozprawy.Nie zdradził również synowi celu wyprawy.Nie chciał, by jedyny syn był świadom, że pada ofiarą własnego rodzica.Kiedy przyszli na miejsce, Abraham długo i z ociąganiem układał stos z przyniesionych polan żywicznych.Stos nie bardzo chciał się zbudować, drwa rozsypywały się po trawie i parokrotnie trzeba było zaczynać od nowa.Izaak nie brał udziału w tej pracy, przypatrywał się ojcu zalękniony, pytał czasem o coś nieśmiało, ale otrzymywał odpowiedzi mrukliwe i niechętne.Wreszcie nie można było dłużej przeciągać.Abraham nie chciał do końca uświadomić syna co do jego losu; to nie było zawarte w rozkazie, mógł więc oszczędzić dziecku przerażenia.Chciał go uśmiercić błyskawicznym ciosem od tyłu, wypróbowanym ciosem, przy którym nikt nie ma czasu uświadomić sobie, że ginie.Ale to właśnie się nie udało.Izaak wdrapał się na stos, gdzie ojciec kazał mu poprawić jakiś nieznaczący szczegół.W tej chwili Abraham podniósł ciężki brązowy miecz, którym zwykł ubijać woły od jednego ciosu.I w tej samej chwili rozległ się stanowczy okrzyk anioła: „Zatrzymaj się!” Zaraz po nim drugi okrzyk grozy i przerażenia: to Izaak odwrócił się i zobaczył ojca zastygłego ze wzniesioną bronią, z błyskiem brutalnej determinacji w oczach, z zaciśniętymi ustami i wyrazem zaciętej stanowczości na twarzy.Wydał przeciągły krzyk i upadł zemdlony.Bóg uśmiechnął się dobrodusznie i poklepał Abrahama po plecach.Dobrze się sprawiasz - powiedział z uznaniem.- Teraz wiem, że na mój rozkaz nie oszczędzisz własnego syna”.Po czym powtórzył dawną obietnicę rozmnożenia jego ludu i okazania pomocy w zgnieceniu wrogów: „albowiem usłuchałeś mego głosu”.Na tym historia się kończy.Jednak mogła ona mieć dwa zakończenia różne.Gdyby Izaak nie był odwrócił głowy w ostatniej chwili, mógłby w ogóle nie spostrzec, że coś się stało.Mógł zejść po chwili ze stosu i zobaczyć ojca już z mieczem wbitym w ziemię, jak oprawia baranka.Wtedy cała historia rozegrałaby się poza świadomością Izaaka i zamknęłaby się bez dalszych skutków jako sprawa między Abrahamem a Bogiem.Byłaby ilustracją pewnego typu wychowania.Jednak Izaak zobaczył.Abraham był zadowolony, bo zaskarbił sobie uznanie Boga, pewność wielkiego państwa w przyszłości i ostatecznie syna zachował.Wszystko skończyło się dobrze i w rodzinie było dużo śmiechu.Izaakowi pozostała tylko drobna dolegliwość: od tej pory chwiał się na nogach i dostawał mdłości na widok ojca.Ale w końcu żył długo i pomyślnie.Morał: jakiś zniewieściały inteligent, histeryczny płaksa powie może, że czy Abraham zabił syna, czy tylko podniósł miecz w zamiarze zabicia i ktoś go powstrzymał - to z punktu widzenia moralnego wszystko jedno.My jednak wraz z Abrahamem jesteśmy przeciwnego zdania - my, prawdziwi mężczyźni.My oceniamy wyniki i wiemy, że wszystko jedno -chciał zabić czy nie chciał zabić - skoro w końcu nie zabił.Dlatego śmiejemy się do rozpuku z fajnego kawału Pana Boga.Ostatecznie sami widzicie, że to morowy chłop.7.Ezaw czyli Stosunek filozofii do handluKilka pokoleń potomków Abrahama miało, jak on, chronicznie niepłodne żony; dziwną tę prawidłowość przełamywała prawidłowo działająca interwencja Boga, który za każdym razem tak jakoś urządzał sprawę, że dzieci się rodziły.Był to najpierw przypadek Rebeki, żony Izaaka.Z pomocą bożą urodziła ona bliźnięta - okrytego włosem, mocnego Ezawa oraz gładkiego Jakuba
[ Pobierz całość w formacie PDF ]