[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wkrótce potem gościnny starzec przeznaczył dla mnie oddzielną komnatę w bocznym skrzydle swego domu i rozkazał swoim sługom i służebnicom, aby mi usługiwali, każdą zachciankę moją spełniali i troszczyli się o wszystko, czego mi będzie potrzeba.Kiedy tak się o mnie troszczono, pozostałem przez trzy dni w owym gościnnym domu, starając się z pomocą smacznego jadła, mocnych napojów i orzeźwiających zapachów powrócić do sił.Lęk mój się ulotnił, serce moje zaczęło bić równo, a dusza odnalazła spokój.Czwartego dnia zaszedł do mnie mój gospodarz.Ucieszyłeś nas twoimi odwiedzinami, mój synu.Niech Allach będzie uwielbion za twoje ocalenie.Powiedz teraz, czy chcesz wraz ze mną zejść na dół na wybrzeże, a potem udać się na bazar, aby towar twój sprzedać i osiągnąć zań dobrą cenę? Być może, kupisz za to coś innego, co będziesz mógł z kolei dobrze odprzedać.Milczałem przez chwilę, pytając siebie w duchu: "Skądże miałbym tu mieć jakiś towar?Nie rozumiem, o czym on mówi".Tamten zaś ciągnął dalej: - Synu mój, porzuć troski i nie namyślając się, chodź ze mną na bazar! Jeśli spotkamy kogoś, kto za twój towar zapłaci tyle, że cię to zadowoli, zgódź się na cenę.Jeśli jednak nie będą dosyć dawali, to przechowam twój towar w swoim składzie, aż nadejdzie pomyślniejsza dla handlu pora.A ja ciągle się zastanawiałem i tak do siebie mówiłem: "Zrób tak, jak ten starzec mówi, a zobaczysz, o jaki to towar chodzi".Odpowiedziałem więc: - Słucham i jestem posłuszny, panie.Niech to, co czynisz, będzie błogosławione! W niczym nie chcę ci się sprzeciwiać.Następnie udałem się z nim na bazar, gdzie zastałem moją tratwę rozebraną na części.Dopiero teraz zauważyłem, że była ona z drzewa sandałowego.Starzec kazał obwoływaczowi obwieścić, że drewno to jest na sprzedaż.I już podeszli kupcy, i zaczęli podbijać ceny, ofiarowując coraz więcej za sandałowe drzewo, aż cena doszła do tysiąca denarów i na tym stanęło.Starzec zaś zwrócił się do mnie i tak rzecze: - Słuchaj, synu, cena ta jest słuszną zapłatą za twój towar w obecnej porze.Czy chcesz go za tę cenę odstąpić, czy też wolisz poczekać i oddać go do mego składu na przechowanie, aż nadejdzie pora, kiedy będziesz mógł domagać się wyższej ceny i takową uzyskać? Odpowiedziałem na to: - Panie mój, ty 91rozstrzygnij, uczyń, jak chcesz.- Mój synu - ciągnął starzec dalej - sprzedaj mi więc swoje drewno o sto denarów drożej, niż ofiarowują ci owi handlarze.- Zgoda - odparłem.- Odsprzedam ci je za tę cenę i zgadzam się na nią.Wtedy starzec rozkazał sługom zanieść owo sandałowe drzewo do swojego składu.A ja, powróciwszy wraz z nim do jego domu, usiadłem przy nim i dostałem od niego dokładnie odliczoną cenę kupna.Również kazał on przynieść dla mnie sakiewkę i włożył do niej owe pieniądze.Po czym zamknął sakiewkę w skrytce żelaznej i wręczył mi od niej kluczyk.Po kilku dniach mój gospodarz tak do mnie powiedział: - Synu mój, chcę ci zrobić pewną propozycję i byłbym wielce rad, gdybyś ją przyjął.- Co to za propozycja? - zapytałem.A on na to: - Wiedz, dożyłem już podeszłego wieku, wszelako nie mam męskiego potomka.Mam jednak córkę młodą latami i wyróżniającą się wdziękiem, bogatą w pieniądze i powaby.Pragnąłbym, byś ją poślubił i wraz z nią pozostał w naszym kraju, wówczas oddam ci na własność wszystko, co posiadam.Jestem bowiem już starym człowiekiem i wkrótce będziesz mógł mnie zastąpić.Ja wszakże milczałem, nic nie odpowiadając.On zaś tak do mnie mówił dalej: - Synu mój, zgódź się na to, co ci proponuję, gdyż chcę twego dobra.Skoro spełnisz moje życzenie, niezwłocznie oddam ci rękę mojej córki, a wtedy będziesz dla mnie jak rodzony syn i wszystko, co stanowi moją własność i majątek, będzie do ciebie należało.Jeśli będziesz miał ochotę uprawiać handel i pojechać do swojej ojczyzny, nikt ci w tym nie przeszkodzi.Będziesz mógł wtedy rozporządzać całym moim bogactwem.Czyń teraz, co zechcesz i dokonaj wyboru! - Na Allacha, panie - odparłem - stałeś się dla mnie jakby drugim ojcem.Przeszedłem bowiem tyle okropności, że nie mam już rozeznania i zdrowego sądu.Przeto rozstrzygaj o wszystkim za mnie według własnego życzenia.Tedy starzec wysłał swoje sługi, aby sprowadzić kadiego i świadków, kazał sporządzić akt ślubny i przygotowałhuczne wesele.Po czym zaprowadził mnie do swojej córki i ujrzałem przed sobą dziewicę najdoskonalszej urody, nieopisanego wdzięku i o przedziwnej harmonii kształtów.Była przyodziana w bogate szaty i przyozdobiona rozmaitymi kosztownościami, szlachetnymi kamieniami, drogocennymi naszyjnikami i klejnotami, które były warte tysiąc tysięcy złotych monet, a więc tyle, ile nikt nie byłby w stanie zapłacić.Spodobała mi się wielce i pokochaliśmy się gorąco od pierwszego wejrzenia.Spędziłem u jej boku wiele lat pełnych radości i wesela, aż ojciec jej został powołany przez Allacha przed Jego tron.Wtedy wyprawiliśmy mu uroczysty pogrzeb i złożyli jego ciało do grobu.Ja zaś przejąłem wszystko, co posiadał.Wszyscy jego niewolnicy stali się moją własnością i słuchali od tej chwili już tylko moich rozkazów, kupcy zaś tamtejsi powołali mnie na osierocony przez niego urząd.Zmarły był bowiem starszym całego kupieckiego stanu.I żadnemu z nich nie wolno było bez jego wiedzy i zezwolenia nic przedsiębrać, ponieważ piastowałon za życia godność szejka.Obecnie tedy ja objąłem to jego stanowisko.Kiedy zapoznałem się bliżej z mieszkańcami owego miasta, odkryłem, że raz jeden w każdym miesiącu zmieniają oni swoją postać [ Pobierz całość w formacie PDF ]