[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Patrząc na aury ludzi stojących na peronach, które mijaliśmy, nie potrafiłam powstrzymać uśmiechu.Ta niezwykła umiejętność, którą dzieliłam z Callumem, podniosła mnie na duchu; znowu przymknęłam oczy i moje myśli stały się mniej wyraźne.Ocknęłam się gwałtownie, tym razem obudzona przez natarczywy dzwonek; dopiero po chwili dotarło do mnie, że to moja komórka.Ten stary, wielki telefon miał naprawdę ob-ciachowy dzwonek, więc sięgając po niego do tylnej kieszeni, spojrzałam przepraszająco na współpasażerów.Spojrzałam na wyświetlacz i odebrałam połączenie.-Cześć, Josh, co nowego?-Rodzice wrócili - powiedział bardzo cicho.- Postanowiłem cię uprzedzić.-Dzięki, braciszku.A jak humory?Josh zniżył głos jeszcze bardziej.-Nie najlepsze.Wspomniałem im o twojej twarzy, ale obawiam się, że wpadną w szał, jeśli zobaczą ramię.Gdzie jesteś?-W pociągu.Powinnam być w domu za jakieś pół godziny.-A jak twoje siniaki?-Ostatnio nie sprawdzałam.-Hm, postaraj się choć trochę je zamaskować.-Racja - przyznałam.- Dzięki, Josh.Dobrze, że mnie uprzedziłeś.-Nie ma sprawy.Poza tym wszystko okej? Nie było cię cały dzień.-Tak, sprawa się wyjaśniła.Trochę to trwało, ale w końcu jest po wszystkim.-To dobrze.Na razie.Hej.285Wpatrywałam się chwilę w nieznaną mi klawiaturę, zastanawiając się, jak zakończyć rozmowę.Gdy wreszcie znalazłam odpowiedni przycisk, schowałam telefon do kieszeni, a wyjęłam z niej lusterko.Wcześniej setki razy patrzyłam w to lusterko, ale skupiałam się na Callumie i zupełnie nie zwracałam uwagi na to, jak sama wyglądam.Chociaż minął już ponad tydzień od ataku Catherine, sińce i zadrapania na mojej twarzy nadal wyglądały paskudnie.Siniaki przybrały zielonkawą barwę, przez co moja cera sprawiała wrażenie niezbyt zdrowej, ale przynajmniej większość strupów już odpadła.Na ramieniu wciąż był widoczny ślad kija golfowego.Westchnęłam w duchu.Josh miał rację; mama wyjdzie z siebie, jeśli to zobaczy.Kiedy pociąg wjechał na moją stację, przetrząsałam torbę w poszukiwaniu jakiegokolwiek korektora, ale nic nie znalazłam.Na szczęście ślady na twarzy mogłam wyjaśnić historią z Beesleyem, więc postanowiłam trzymać się tej wersji.Zarzuciłam torbę na ramię i ruszyłam do domu.MAjedy obudziłam się następnego ranka, Callum już był.-Nie mogę uwierzyć, że ona ci to zrobiła - szepnął, całując zaognione ślady na moim ramieniu.Przytuliłam się do niego i poczułam delikatny dotyk palców przesuwających się wzdłuż mojego ramienia.-Nie chcę o niej myśleć - odparłam.- Catherine odeszła, teraz pora pomartwić się o nas.Odsunął się odrobinę.-A czym konkretnie będziemy się martwić? - zapytał.-Niczym, głuptasie.Tylko tak mi się powiedziało.Nie musimy się martwić niczym poza faktem, że tkwimy w różnych wymiarach, co jest odrobinę irytujące.286-Wygląda na to, że dzisiaj czujesz się znacznie lepiej -rzeki z uśmiechem i znowu zaczął mnie głaskać.-To prawda.Nie mam już tak zesztywniałych mięśni i spałam całkiem przyzwoicie, kiedy nikt nie nawiedzał mnie w snach - powiedziałam, przeciągając się ostrożnie.-Bardzo trafne spostrzeżenie - stwierdził.- Zastanawiam się, czy to ma taki sam wpływ na wszystkich.-Ilu ludzi odwiedzasz we śnie? - zainteresowałam się.-Bywasz regularnie w wielu głowach?-Nie, ale mam jedną ofiarę, która wydaje się bardzo podatna.W każdym razie znacznie bardziej niż ty - oznajmił i zawiesił głos, wyraźnie się ze mną drażniąc.-No, mów wreszcie, kto to jest?-John Reilly.-A kto to taki?-John Reilly, najdroższa - mówił trochę niewyraźnie, bo właśnie całował moją szyję - jest głównym konserwatorem u Świętego Pawła.Dziś rano obudził się naprawdę poważnie zaniepokojony stanem Złotej Galerii i będzie nalegał, żeby ją zamknąć.-Mój ty geniuszu! - rozpromieniłam się.-Więc proponuję, żebyś wstała z łóżka i wybrała się do Londynu, byśmy mogli to jak najlepiej wykorzystać.-Racja.Nie chcę stracić takiej okazji.Daj mi dziesięć minut, a będę gotowa do śniadania.-Przypomniałam sobie rozmowy, które odbyłam poprzedniego wieczoru.- Hm.czy moi rodzice są w domu?-Nie, oboje poszli do pracy, a Josh jeszcze śpi.Ale zostawili ci list na tablicy.-Mogłam się domyślić - mruknęłam półgłosem.Nie byli zachwyceni, kiedy pojawiłam się wczoraj, nie mając żadnego dobrego wyjaśnienia, dlaczego tak trudno było się ze mną skontaktować przez ostatnie kilka dni.- Pewnie napisali, że jestem uziemiona albo coś w tym stylu?287-Prawie.Nie użyli dokładnie tych słów, ale chyba oczekują, że będziesz gdzieś w pobliżu.Widzieli to? - Wskazał moje ramię.-Nie, skąd! Gdyby zobaczyli, wściekliby się, a ja spędziłabym kolejną noc na rozmowie z policją.Myślę, że będę musiała nosić długie rękawy jeszcze co najmniej tydzień -zamilkłam, bo napotkawszy hipnotyzujące spojrzenie błękitnych oczu Calluma, w jednej chwili straciłam jasność myśli.Dopiero po dobrych kilkunastu sekundach nieco ochłonęłam.- A teraz zmykaj.Muszę wziąć prysznic i się ubrać.Będę na dole za dziesięć minut.- Obejrzałam w lustrze ślady otarć na policzku.- Powiedzmy za dwadzieścia.Muszę dokonać kilku drobnych korekt.W czasie godzinnej jazdy z Shepperton na Waterloo mogłam pierwszy raz od bardzo dawna spokojnie pomyśleć.Trzy problemy, które miałam do rozwiązania - o czym wiedziała Catherine, co aż tak wstrząsnęło OHvią, dlaczego Rob przeżył i dokąd odszedł Lucas - jakoś się ze sobą łączyły.Nie wiedziałam tylko, na czym ten związek polega.Jak zwykle moje spojrzenie powędrowało do amuletu.Tu były odpowiedzi; musiałam tylko znaleźć sposób, żeby je wydobyć.Z zamyślenia wyrwał mnie odrażający dzwonek mojego prehistorycznego telefonu.Niemożność zobaczenia przed odebraniem rozmowy, kto dzwoni, zaczynała mnie naprawdę wkurzać i po raz kolejny obiecałam sobie, że poświęcę trochę czasu na wpisanie numerów znajomych.-Halo? - odezwałam się ostrożnie na wypadek, gdyby to była mama.-Witaj, moja dzielna ratowniczko! Jak ci minął ranek?-Przepraszam, kto mówi? - spytałam zdezorientowana.-Rob, głuptasie.Ten sam, któremu wczoraj uratowałaś życie.Cieszę się, że tak dużo dla ciebie znaczę! - W jego głosie wyraźnie usłyszałam kpiącą nutę.288#-Prawie.Nie użyli dokładnie tych stów, ale chyba oczekują, że będziesz gdzieś w pobliżu.Widzieli to? - Wskazał moje ramię.-Nie, skąd! Gdyby zobaczyli, wściekliby się, a ja spędziłabym kolejną noc na rozmowie z policją.Myślę, że będę musiała nosić długie rękawy jeszcze co najmniej tydzień -zamilkłam, bo napotkawszy hipnotyzujące spojrzenie błękitnych oczu Calluma, w jednej chwili straciłam jasność myśli.Dopiero po dobrych kilkunastu sekundach nieco ochłonęłam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]