[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Złapałem telefon, żeby wezwać policję, on wyrwał kabel z gniazdka.Potem ruszył w stronę schodów.Nie tego się spodziewałem i zareagowałem z lekkim opóźnieniem.Ale pobiegłem za nim i skoczyłem na niego.Mel była na górze, w sypialni, usłyszała wszystko: krzyki Peace'a i moje, trzaski i łomoty.Wybiegła na podest i zobaczyła nas na schodach, walczących ze sobą.Zobaczyła, jak padam.Ja nie umiem walczyć, a nawet gdybym umiał, to on i tak nie był w tym lepszy.Walnął mnie w brzuch, a potem, kiedy upadłem, kopnął.Właściwie to kopał, długo, aż w końcu nie mogłem oddychać.A ból… chyba zemdlałem.Mel mówi, że wtedy zaczęła krzyczeć i Dennis spojrzał na nią.Możliwe, że uratowała mi życie, bo zapomniał o mnie i pobiegł ku niej.Przeskoczył nade mną, pędząc po schodach i… Wiem, że to relacja z drugiej ręki, panie Castor, ale wątpię, by ta sprawa kiedykolwiek trafiła do sądu.Powiedział: „Wracasz do mnie, suko.Będziesz błagała, żebyś mogła do mnie wrócić”.Mel uciekła do sypialni i zamknęła drzwi na klucz.Była tam jej torebka, a w niej komórka, zamierzała zadzwonić na policję.Ale nie zdążyła.Peace wyważył drzwi – zamek był niezbyt mocny, po prostu wyrwał go z drewna.On… on ją pobił…Z każdym słowem Torrington stawał się coraz bardziej podenerwowany.Teraz zająknął się i zamilkł, dygocząc.Wstałem, myśląc o tym, żeby podać mu szklankę wody, ale on machnął ręką: nie chciał mojego współczucia.–Pobił ją.Widział pan jej twarz? Plecy, bok i lewa ręka wyglądają tak samo.A potem splądrował pokój.Zaczął wyciągać szuflady i wyrzucać zawartość na podłogę, wywlekać ubrania z szaf.Kiedy Mel znów próbowała sięgnąć po telefon, rozdeptał go, zmiażdżył.Gdyby nie cofnęła ręki, także by ją zdeptał.Wyraźnie czegoś szukał i nie mógł znaleźć.I coraz bardziej się denerwował, stawał się coraz groźniejszy.W końcu obrócił się na pięcie i wyszedł z pokoju.Mel pobiegła za nim i zobaczyła, jak wchodzi do sypialni Abbie.My nie… niczego tam nie zmieniliśmy.Kiedy zaczął grzebać w rzeczach Abbie, Mel skoczyła na niego, a on rzucił się na nią z wściekłością.Zaczął ją dusić.Potem cisnął na łóżko.Myślała, że chce ją zgwałcić.Ale nie.Wrócił do przeszukiwania.I tym razem musiał znaleźć to, o co mu chodziło, bo wyszedł.Mel była zbyt przerażona, by trzeci raz próbować go zatrzymać, ale gdy tylko usłyszała trzaśniecie drzwi, zadzwoniła po policję i zeszła na dół, żeby się mną zająć.–Mówił pan, że nie informowaliście policji – przypomniałem.Steve parsknął z goryczą: być może w zamierzeniu miał to być śmiech.– Mówiłem, że policja nie szuka Abbie – poprawił.– Nie zdawaliśmy sobie sprawy… Opowiedzieliśmy im o napaści, szkodach i dodaliśmy, że potrafimy zidentyfikować sprawcę.Odparli, że wydadzą nakaz i w stosownym czasie się odezwą.Potem, kiedy sobie poszli i próbowaliśmy doprowadzić dom do porządku, zauważyliśmy… że Abbie nie ma.Ale pomyśleliśmy, że po prostu spłoszył ją hałas i przemoc i wróci później.Do wieczora zaczęliśmy naprawdę za nią tęsknić.Nie odpowiadała na nasze wołania i nie wyczuwaliśmy jej tak jak zwykle.Ponieważ zniknęła.To Abbie szukał Peace.I zabrał ją.W jakiś sposób zabrał ją ze sobą.Steve Torrington umilkł, ściskając mocno koniec worka.Cisza przeciągała się, bo nie miałem pojęcia, co odpowiedzieć.Nigdy dotąd nie słyszałem o porwaniu ducha.Brzmiało to tak nieprawdopodobnie i groteskowo, że wciąż nie dopuszczałem do siebie tej myśli.Duchów nie da się spakować i wysłać jak zakupy, ani nosić ze sobą niczym dodatki i biżuterię.Zwykle w ogóle nie potrafią się wydostać poza określony obszar.Ktoś musiał odegrać rolę głosu rozsądku i wymagałbym zbyt wiele, spodziewając się tego od samego Torringtona.–Zakładacie, że ją zabrał – odparłem możliwie neutralnym tonem [ Pobierz całość w formacie PDF ]