[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Demetriosowi naprawdę jest przykro, że nie mógł spełnić obu twoich próśb – powiedział cicho.– Mam nadzieję, że wiesz.– Wiem.– Spojrzałam w jego chłodne oczy.– Jest dobrym władcą, prawda?– Demetrios.– Tymantes odetchnął głęboko.– Tak, jest.Mogło być podobnie, pomyślałam, z moim panem Delaunayem i Rolandem de la Courcel, który go kochał.Delaunay, jak Tymantes, z dumą zajmowałby miejsce u boku swojego pana, wierny niezależnie od jego kaprysów, świadom, że zawsze powróci.Tak byłoby, gdyby książę Roland poślubił swoją pierwszą narzeczoną, Edmee de Rocaille, która kochała ich obu i była życzliwa ich przyjaźni.Dostojna Altaja też to rozumiała i nie prosiła o więcej, kochając swojego brata i pana.Niech Demetrios Asterius pojmie ją za żonę i cieszy się przyjaźnią Tymantesa; niech nie wejdzie pomiędzy nich żaden zgorzkniały rywal, jak zrobiła Izabela L’Envers, wprawiając w ruch nieodwracalny łańcuch zdrad i nienawiści.Wskutek tych dawnych wydarzeń Delaunay stał się taki, jakim go poznałam: błyskotliwy, bezlitosny, mądry – i dobry.Elua świadkiem, miałam powody, żeby o tym wiedzieć.A jednak nigdy nie widziałam go szczęśliwym, wyjąwszy te kilka krótkich tygodni przed śmiercią, kiedy Alcuin przebił się przez jego srogie mury, żeby dać mu trochę miłości – dąsałam się wtedy, powodowana dziecięcą zazdrością.– Kochaj go, Tymantesie – powiedziałam, czując łzy piekące mnie w oczy.– Cieszenie się względami mądrego władcy i drogiego przyjaciela to nieczęsty przywilej.Kochaj go i pozwól kochać się w zamian, bo Błogosławiony Elua nie żąda od nas nic więcej.– Tak będzie – odparł z powagą, tylko trochę zaskoczony.– Pani Fedro, Demetrios przysyła mnie z zapytaniem, czy są jakieś słowa, które chciałabyś powierzyć pamięci kuriera? Nie przypuszczam, żeby Serenissimczycy ośmielili się zatrzymać i przeszukać kriteński statek, ale gdyby tak się stało i konieczne okazało się zniszczenie listu, lepiej mieć wiadomość w pamięci.To był dobry pomysł.Zastanawiałam się przez chwilę.– Tak.Niech zapamięta: Benedykt jest zdrajcą, ożenił się z Melisandą.Planują zabić królową.Percy de Somerville spiskuje razem z nimi.Przekaż Barquielowi, że, na płonącą rzekę, błagam go o obronę miasta przed nimi wszystkimi.Kilka razy powtórzył wiadomość, aż zyskałam pewność, że pamięta ją co do litery; na szczęście szybko się uczył.Kiedy skończył, ujął moje dłonie.– Wiadomość zostanie dostarczona, pani Fedro.Rodzina Minosa nie rzuca słów na wiatr, a statek wypłynie z błogosławieństwem Kory.Sama Matka Dia dopilnuje, żeby bezpiecznie dotarł do portu.Niespełna godzinę temu odebraliśmy wieści z Temenos.– Uśmiechnął się lekko, widząc moją minę.– Kora wie o rzeczach, o których nikt nie mówi, a my nie pytamy.– Przekaż jej, proszę, moje podziękowania – szepnęłam.Tymantes pokiwał głową.– Przekażę.– Zawahał się, szukając słów i patrząc w bok.– Z Temenos napłynęły też.pogłoski.Kapłani i kapłanki zachowują milczenie, ale słudzy lubią mówić, choć z pewnością i to dzieje się za pozwoleniem Kory.Ci, którzy służą, nazywają cię lypiphera, mówiąc o tym z podziwem i nadzieją.Po krzyżu przebiegł mi dreszcz, jak gdyby zerwał się silny wiatr.– Poznanie bólu i pamiętanie o nim nie zawsze jest złe – powiedziałam, a Tymantes znów spojrzał mi w oczy.– Byłam niewolnicą i pamiętam ten ból.Nie wolno traktować ludzi jak sprzęty.Przez długi czas patrzył na mnie w milczeniu, po czym odwrócił wzrok.– Inni przekonali się do tego, ale Kriti jest archaiczna, podobnie jak nasze zwyczaje.A jednak wszystko się zmienia i nowe rodzi się pod słońcem.Wy jesteście nowi, dzieci Elui.Przemyślę twoje słowa i przekażę je Demetriosowi.– Dziękuję.– Uściskałam jego ręce i obdarzyłam go pożegnalnym pocałunkiem.– Powiedz archontowi, że jestem wdzięczna za pomoc, i miejcie się dobrze.– Odsunęłam się z uśmiechem.– Następnym razem zjawię się w lepszym czasie, obiecuję.Roześmiał się, kręcąc głową, i rozstaliśmy się w dobrych humorach.Z mojej strony była to tylko brawura, ale przecież wojownicy żartują przed bitwą, w ten sposób podnosząc się na duchu.Dlatego częściowo wierzyłam w swoje słowa i nabrałam otuchy, gdy z eskortą oddziału gwardii opuściłam pałac archonta i szłam przez miasto do portu Kommos.Znowu zmierzałam prosto ku niebezpieczeństwu, ale słońce jasno świeciło na niebie, strażnicy i przechodnie zerkali na mnie z ukrytym podziwem, a ja przynajmniej jedno zrobiłam dobrze.Jeśli kriteński statek nie dotrze do Marsilikos, to czy nim popłynę, czy nie, nie będzie miało znaczenia.Jeśli dotrze, byłam przekonana, że Roxanna de Mereliot wysłucha moich słów.Archont nie znał mojej przeszłości – opowiedziałam mu tylko o tych wydarzeniach w La Serenissimie, które miały związek z sytuacją – ale Pani Marsilikos wiedziała, że kto jak kto, ale ja nie przysłałabym fałszywego ostrzeżenia.Co do Barquiela L’Enverś, nie miałam pewności, czy uhonoruje hasło swojego rodu; nie kochał mnie na tyle, by osobiste przedłożenie prośby miało jakieś znaczenie.W tych okolicznościach, jeśli listy dotrą bezpiecznie, sama nie mogłabym zrobić nic więcej.W zatłoczonym porcie panował wielki ruch, bo kupcy wykorzystywali ostatnie piękne tygodnie jesieni.Moja eskorta przebijała się przez tłum, zmierzając do nabrzeża, przy którym cumował statek Kazana [ Pobierz całość w formacie PDF ]