[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.OpÄ™tana gniewem uniosÅ‚a atame, nie zważajÄ…c na fakt, że z bagażnika gramoli siÄ™ drobna i wedle wszelkiego prawdopodobieÅ„stwa nieszkodliwa dziewczyna, próbujÄ…ca w przerażeniu osÅ‚aniać gÅ‚owÄ™ patykowatymi ramionami.–AnaÃd, nie!Czy sprawiÅ‚o to jej wÅ‚asne imiÄ™, czy drżący glos, który je wypowiedziaÅ‚, czy może resztki samokontroli – dość, że AnaÃd w porÄ™ opuÅ›ciÅ‚a ramiÄ™.DyszÄ…c, oÅ›wietliÅ‚a nieznajomÄ… blaskiem bijÄ…cym z prawej dÅ‚oni.–Kim jesteÅ›?Na te sÅ‚owa, ku jej zdumieniu, dziewczyna wyskoczyÅ‚a z bagażnika, padÅ‚a na kolana i ucaÅ‚owaÅ‚a jej stopy.Jestem twojÄ… najwierniejszÄ…, najbardziej oddanÄ… wyznawczyniÄ…, AnaÃd.Uwielbiam ciÄ™.a na imiÄ™ mam Dácil.Dácil? – powtórzyÅ‚a AnaÃd, marszczÄ…c czoÅ‚o i nie przestajÄ…c oÅ›lepiać tamtej snopem blasku ani mierzyć w niÄ… atame.- To ty wysyÅ‚aÅ‚aÅ› mi SMS-y i e-maile?–Tak, AnaÃd, to byÅ‚am ja.Od tak dawna ciÄ™ szukam.Jedyne, czego chcÄ™, tobyć przy tobie, podążać za tobÄ…, gdziekolwiek siÄ™ udasz, i sÅ‚użyć ci najlepiej,jak potrafiÄ™.AnaÃd staÅ‚a przed wyborem: uwierzyć jej albo nie.PoruszajÄ…c lekko dÅ‚oniÄ…, obejrzaÅ‚a jÄ… od stóp do głów.Dácil byÅ‚a bardzo szczupÅ‚a, miaÅ‚a ciemne, krÄ™cone wÅ‚osy, Å›nadÄ… skórÄ™, a zbyt mocno umalowane rzÄ™sy uginaÅ‚y siÄ™ od grudek kiepskiego tuszu.Jaskraworóżowe usta, top w czarne cÄ™tki oraz wysokie koturny podkreÅ›lajÄ…ce chudość nóg – wszystko to zdecydowanie Å›wiadczyÅ‚o o jej zÅ‚ym guÅ›cie.JeÅ›li jednak pominęło siÄ™ ten ekscentryczny sztafaż, Dácil, ze swoim anielskim uÅ›miechem, sÅ‚odkim wejrzeniem i maÅ‚ym noskiem, przypominaÅ‚a MadonnÄ™.Czy byÅ‚a dziewczynkÄ…, czy kobietÄ… – pozostawaÅ‚o dla AnaÃd niejasne.–SkÄ…d siÄ™ wzięłaÅ› w naszym samochodzie?–ŚledziÅ‚am ciÄ™.Od dawna ciÄ™ Å›ledzÄ™.WydawaÅ‚o siÄ™ wykluczone, żeby Baalat, tak obyta i od tysiÄ…cleci rozmiÅ‚owana w piÄ™knie, zgodziÅ‚a siÄ™ wcielić w to chuderlawe i nerwowe ciaÅ‚ko.–Ale… Ale… Kim wÅ‚aÅ›ciwie jesteÅ› i… w ogóle.Twarz Dácil rozjaÅ›niÅ‚ uÅ›miech, który skojarzyÅ‚ siÄ™ AnaÃd z przeÅ›licznym motylem.–Jestem Dácil, ÅšwiatÅ‚o, córka Atteneri zwanej BiaÅ‚Ä… i wnuczka Guacimary,księżnej.Należę do Klanu Axy, czyli Kozy, i od najwczeÅ›niejszego dzieciÅ„stwaciÄ…gle sÅ‚yszaÅ‚am o wybrance, o dniu, w którym zawita do naszej doliny, byspocząć w grocie i zstÄ…pić w półmrok krateru.AnaÃd zastygÅ‚a z otwartymi ustami, by po chwili, przetrawiwszy w miarÄ™ możnoÅ›ci tÄ™ masÄ™ informacji, zapytać:–Jesteś… JesteÅ› Omar?–OczywiÅ›cie – zaÅ›miaÅ‚a siÄ™ Dácil i natychmiast staÅ‚o siÄ™ jasne, skÄ…d jej imiÄ™, ÅšwiatÅ‚o: jej Å›miech zdawaÅ‚ siÄ™ rozsiewać wokół drobinki blasku.–A… skÄ…d pochodzisz?–Z wyspy Chinet.–Chinet? – zdziwiÅ‚a siÄ™ AnaÃd.–Wy nazywacie jÄ… TeneryfÄ… – wyjaÅ›niÅ‚a Dácil.–A, wiÄ™c chodzi o wulkan Teide! – zawoÅ‚aÅ‚a AnaÃd, podnoszÄ…c dÅ‚oÅ„ do ust.– Bo powiedziaÅ‚aÅ›, że wybranka ma „zstÄ…pić w półmrok krateru", tak?–Tak mówiÅ‚y zawsze matriarchinie z Orotayy.Jaskinia czeka od pokoleÅ„.MÄ…dra Aremoga z Gomery i Ariminda, królowa, przygotowaÅ‚y mnie i mojÄ…sprytnÄ… kuzynkÄ™ TazirgÄ™ na przyjÄ™cie wybranki.Mamy jÄ… powitać i o niÄ… zadbać.WiÄ™c jesteÅ›my kimÅ› w rodzaju jej hostess.–Chyba sÅ‚użek albo oficjantek? – poprawiÅ‚a AnaÃd.–No co ty! Tak by powiedziaÅ‚a moja babcia.Straszny olidach!–Aha – mruknęła AnaÃd, nieco zbita z tropu.Hostessy wybranki brzmi odlotowo, nie?AnaÃd znowu zerknęła na jej ubranie: oprócz koszmarnego topu Dácil miaÅ‚a na sobie dżinsowÄ… spódniczkÄ™ naszytymi kolorowymi szkieÅ‚kami, a na jej palcach poÅ‚yskiwaÅ‚o tyle pierÅ›cionków, że AnaÃd zastanawiaÅ‚a siÄ™, jak biedaczka daje radÄ™ poruszać rÄ™kami.W kwestii gustu zdecydowanie siÄ™ różniÅ‚y.–No… owszem, caÅ‚kiem odlotowo.Dácil uÅ›miechnęła siÄ™ tak promiennie, że AnaÃd pomyÅ›laÅ‚a już nie o jednym, ale o tysiÄ…cu motyli.–NaprawdÄ™?To mówiÄ…c, Dácil rzuciÅ‚a siÄ™ jej na szyjÄ™.AnaÃd w pierwszej chwili uznaÅ‚a, że to kolejny, obok stroju, przejaw ekscentrycznoÅ›ci nowej znajomej, ale zaraz potem stwierdziÅ‚a, że w sumie miÅ‚o zostać tak serdecznie wyÅ›ciskanÄ….–Ariminda na pewno siÄ™ dowie, że to zrobiÅ‚am.I znowu i nie siÄ™ mnie czepiać.–Ariminda?–Matriarchini Klanu Kozy.Straszne próchno.Na pewno by ci siÄ™ nie spodobaÅ‚a.– a potem, bez żadnego uprzedzenia, Dácil wyciÄ…gnęła z kieszeni paczuszkÄ™.– ProszÄ™.To dla ciebie.Prezent.AnaÃd w pierwszej chwili chciaÅ‚a odmówić, ale nie potrafiÅ‚a.Szczere oczy Dácil, jej wyciÄ…gniÄ™ta energicznie rÄ™ka, nieudolnie opakowany pakiecik i źle maskowane wyczekiwanie – wszystko to wywoÅ‚ywaÅ‚o ucisk w gardle i jakby ochotÄ™ do pÅ‚aczu.Dziwne.Ostrożnie otworzyÅ‚a paczuszkÄ™.W Å›rodku, owiniÄ™ty w pognieciony papier, leżaÅ‚ Å‚adny, starannie pomalowany kamieÅ„.Na czarnym jak wÄ™giel tle widniaÅ‚y piÄ™kne geometryczne wzory w jaskrawych barwach.–Podoba ci siÄ™? – spytaÅ‚a z nadziejÄ… Dácil.– WybraÅ‚am kolory pasujÄ…ce dotwoich oczu i wÅ‚osów.To znaczy do twoich prawdziwych wÅ‚osów, rudych.Na myÅ›l, że ktoÅ› obcy trudziÅ‚ siÄ™, by sprawić jej przyjemność, AnaÃd poczuÅ‚a, że Å›ciskanie w gardle niebezpiecznie siÄ™ potÄ™guje.–Jest cudowny – powiedziaÅ‚a.–Wulkaniczny, z mojej doliny.Daj, zawieszÄ™ ci go.To amulet, bÄ™dzie ciÄ™chroniÅ‚.Po tych sÅ‚owach Dácil wzięła kamieÅ„, przewlokÅ‚a rzemyk przez ledwie dostrzegalnÄ… dziurkÄ™ i zrÄ™cznie zawiÄ…zaÅ‚a go na szyi AnaÃd.Potem jej szczupÅ‚e palce przesunęły siÄ™ po gÅ‚owie AnaÃd.–Masz odrosty.BÄ™dziesz musiaÅ‚a je ufarbować.Szkoda.Bardzo bymchciaÅ‚a zobaczyć ciÄ™ z rudymi wÅ‚osami… I tak jesteÅ› bardzo Å‚adna, a co dopierow naturalnym kolorze!Ten naiwny zachwyt mile poÅ‚echtaÅ‚ próżność AnaÃd.–No dobrze, czyli jesteÅ› moją… hostessÄ….i co na przykÅ‚ad mogÅ‚abyÅ› dla mnie zrobić?–Nauczono mnie przyrzÄ…dzać ci banany z miodem, przygotowywać kÄ…piel z aloesem, dbać, by twoje łóżko pachniaÅ‚o lawendÄ…, Å›piewać tradycyjne pieÅ›ni Guanczów i opowiadać stare legendy, o księżniczce Ico, o piÄ™knej Amarce…–Ale co wÅ‚aÅ›ciwie tutaj robisz? – przerwaÅ‚a jej AnaÃd, chwilowo nieciekawa starych legend.Dácil wzruszyÅ‚a ramionami.–MiaÅ‚am dość czekania i postanowiÅ‚am siÄ™ po ciebie wyprawić.–Chcesz przez to powiedzieć, że powinnam jechać z tobÄ… do Orotavy, bo macie tam dla mnie jaskiniÄ™? – zdziwiÅ‚a siÄ™ AnaÃd.–Czekamy na ciebie od piÄ™ciuset lat.–Jednym sÅ‚owem, proponujecie mi wakacje na Wyspach Kanaryjskich, tak? Dácil parsknęła Å›miechem.–Nie wygÅ‚upiaj siÄ™.–Wcale siÄ™ nie wygÅ‚upiam.–To czemu pytasz, skoro wiesz.JesteÅ› wybrankÄ…, wiesz wszystko.–SkÄ…d – zaprzeczyÅ‚a AnaÃd.–Nie jesteÅ› wybrankÄ…? – zaniepokoiÅ‚a siÄ™ Dácil.–Chyba jestem, ale nie wiem wszystkiego – wyjaÅ›niÅ‚a AnaÃd
[ Pobierz całość w formacie PDF ]