[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wreszcie osiadł w Cuernavace, gdzie poznał Luisa Martineza, słynnego medium, który zmaterializował ducha Mistrza Amajura, a nawet zdołał wy konać jego fotografię: człowiek z brodą w białej tunice.A oto początki niebywałej kariery Juana Sadika:Od dziecka odwiedzały mnie istoty duchowe, wydawało mi się zupełnie normalne, że je widziałem i mogłem się z nimi bawić.Matka martwiła się, myśląc, że jestem chory umysłowo i kiedyś zaprowadziła mnie do wikarego w Cuernavace, Nicanora Gomeza.On wiedział dużo o egzorcyzmach.Kropił mnie wodą święconą i odmawiał modlitwy, ale po jakimś czasie, kiedy był przy mnie sam, też zaczynał widzieć niezwykłe rzeczy.Potem poznałem doktora medycyny, kapłana ewangelickiego, i on często rozmawiał ze mną o frankomasonerii.Poznał mnie z panem Izquierdo, który robił seanse spirytystyczne i leczył z pomocą duchów.Obecnie z Juanem Sadikiem współpracują: jego żona Lilia; „najlepszy przyjaciel” wówczas rektor Uniwersytetu w Cuernavace; profesor parapsychologii ze Stanów Zjednoczonych; lekarz; inżynier oraz adwokat.Ci ostatni to masoni.Lekarz posługiwał się w leczeniu metodą hipnozy.Grupa próbowała „recesji” w celu zweryfikowania słynnych w historii wydarzeń parapsychologicznych.Po trzech latach pracy zainteresowali się magnetyzmem i doświadczeniami Różokrzyżowców, którzy między innymi poruszali mury i zapalali ogień dłońmi; potem udowodnili istnienie „aury” i promieniowanie magnetyczne ciała ludzkiego, następnie zaczęli eksperymentować z tabelą ouija – zabawką ezoteryczną, modną od 1962 roku w Meksyku, którą można było zakupić w każdej księgarni.Jest to po lakierowana tablica z trzydziestoma ośmioma znakami ułożonymi w półkolu – dwadzieścia sześć liter alfabetu łacińskiego, dziesięć cyfr od jeden do zera oraz wyrazy „tak” i „nie” ułożone wyżej po obu końcach od lewej do prawej.Każdy gracz dotyka palcem wskazującym szklanki i zadaje pytania, szklanka przesuwa się pomiędzy cyframi i literami tworząc słowa i daty.Mówi Juan Sadik:Na początku spotykały nas same niepowodzenia, ale wreszcie razem z Lilią weszliśmy w kontakt z kimś, kto został naszym przewodnikiem – z Mistrzem Amajurem.A ponieważ byliśmy dość sceptyczni, poprosiliśmy go, aby dał nam jakiś znak.Którejś nocy powiedział nam, abyśmy zaciemnili pokój, żeby można było zobaczyć światło.Czekaliśmy około dziesięciu minut i ujrzeliśmy jakieś zielonkawe światełka, jedno z nich zatrzymało się na głowie Lilii.W następnych seansach, za pomocą tablicy ouija, Mistrz tłumaczył nam, co mamy czynić, aby rozwijać zdolności naszych asystentów.Mieliśmy szczęście, bo sześć osób w grupie posiadało zdolności mediumistyczne.Ja miałem trochę więcej mocy od innych.Przy szło mi do głowy, żeby podejść do Lilii i przekazać jej moją siłę magnetyczną.Wpadła w trans i zaczęła mówić przekazując nam przesłanie o charakterze filozoficzno-moralnym, ale przede wszystkim wzywała nas, abyś my uczyli się człowieka poprzez samego człowieka.Zaczynaliśmy widzieć już nie tylko jedno, ale więcej światełek podobnych do iskier, które siadały nam na ręce i pozostawiały po sobie zapach czegoś, co nauka nazywa ozonem.I zaczęliśmy uczyć się o ozonie.Mistrz zmaterializowany w Lilii, która siadywała na fotelu otoczona resztą asystentów, rozpoczynał leczenie.Był istotą zupełnie inną niż my.Jego sława rosła i nasza grupa powiększała się zarówno o zwykłych ciekawskich, jak i tych, którzy pragnęli uzdrowienia, oraz tych, którzy cierpią najbardziej – chorych duchowo.Najważniejsza jest tu wolna wola.Tym, którzy twierdzili, że są zadowoleni z siebie i życia, radziliśmy, aby się nie zmieniali, zaś niepocieszonym, aby szukali odpowiedzi w samych sobie.Mówi profesor Bolarios Cacho, naczelny Dyrektor Oświaty Republiki Meksykańskiej:Od dziecka w Lilii zachodziły zjawiska ekstramentalne i ultrasensorialne, niedostępne rozumieniu jej rodziny z powodów ograniczenia umiejętności obserwacji i absolutnego braku podstaw wiedzy psychologicznej, które by umożliwiały pojmowanie mechanizmów systematycznie powodujących w organizmach takich osób tego rodzaju zjawiska psychiczne.Stąd w wielu przypadkach stawały się one ofiarami obojętności społeczeństwa i jak w przypadku Lilii wywoływały negatywne reakcje.Twierdzono, że ta dziewczynka postradała zmysły, gdy tymczasem była ona posiadaczką cudownych właściwości nadnaturalnych, które nawet pozwalały jej czynić dobro ludzkości.Mogła leczyć i stawiać diagnozy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]