[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W brew temu co powiedziała mi wcześniej Meritxell, wtrąciłam się, żeby nie pozwolić Carli na kolejną niedyskrecję.- Próbowałaś może?- Warzyw? Są pyszne.- Miłości, tępoto, miłości!Carla zamilkła, a ja zrozumiałam, że jej agresja wobec Meritxell powodowana jest jakąś doznaną ostatnio zgryzotą.Jeszcze do niedawna wydzwaniał do niej nijaki Joaquin, ale od jakiegoś czasu telefon przestał się odzywać.Wydało mi się to niezmiernie smutne.Trzy dziewczyny kłócące się ze sobą, i stąpające nad przepaścią z powodu miłości.- Joaquinowi brakowało nieco soli i pieprzu, czego z kolei zbywało wikingowi Meritxell - wyrokowała Carla smakując szparagi.- Odczep się od Gunnara.- jęknęła Meritxell cieniutkim łamiącym się głosem.Nie mogłam powstrzymać dreszczu, jaki przeszedł mnie na dźwięk jego imienia.Nie widziałam go zaledwie od tygodnia, a już byłam gotowa w jednej chwili rzucić się do drzwi i puścić pędem, żeby go odnaleźć i paść mu w ramiona.- Zajadaj, bo za chwilę będziesz wyglądać jak zdjęcie rentgenowskie - nalegała Carla.Zachowywała się nad wyraz agresywnie, ja zaś wyrastałam na obrończynię Meritxell.- Zostaw ją w spokoju.Nie mogłam dodać, że czuje się samotna i jest zakochana, i będzie miała dziecko i musi się zmagać z hormonalną burzą, że jest rozchwiana emocjonalnie i że sprawczynią tego całego zamieszania jestem ja sama, ponieważ ojciec jej dziecka kocha mnie a nie ją.Ale Carla jakby nigdy nic, chwyciła za widelec, nadziała na niego warzywa i wsunęła je do ust Meritxell, która broniła się z całych sił, plując i potrząsając głową jak mała dziewczynka.Wreszcie zerwała się od stołu i uciekła do łazienki, skąd przez jakiś czas dochodziły nas jej szlochy i odgłosy torsji.Carla wyglądała na oszołomioną.- Wymiotuje.- No - potwierdziłam z rezygnacją.Meritxell zamknęła się na cztery spusty, nie mogłam nawet przytrzymać jej głowy.- Aż tak nie wyszły mi te warzywa?- Nie, to nie to.Nie zorientowałaś się w czym rzecz?Miałam na myśli ciążę Meritxell, ale Carla opacznie zrozumiała moje pytanie.- Anoreksja!Próbowałam wyperswadować jej ten pomysł.- Nie jest w stanie zapanować nad kaprysami żołądka.Ale Carla wyciągnęła swoje wnioski.- Jakaż ja byłam ślepa! Wszystko, co je, zwraca, dlatego jest chuda jak szkapa.To jasne, anoreksja jak w banku.W oczach Carli każda dziewczyna, której nie zwisały tu i tam fałdy tłuszczu, była chuda jak szkapa.Podobnie myślała o mnie.- Meritxell nie zwraca wszystkiego.Po prostu jest szczupła i je niedużo.Carla stukała uparcie w drzwi łazienki, nakazując Meritxell natychmiast wyjść.Znów mnie zaskoczyła.- Meritxell kochana, wybacz mi wszystko, co dotąd powiedziałam.No już, wychodź stamtąd.Ta historii z twoim chłopakiem cię wykończy.Rozumiemy, że jest ci trudno.- Nie potrzebuję waszego współczucia.Wyraziła się jasno.Otworzyła drzwi i stanęła przed nami.- Nie potrzebuje niczyjego współczucia.I rozpłakała się, padając mi w ramiona.- Nie chcę by Gunnar litował się nade mną - wypaliła w końcu, gdy we dwie znalazłyśmy się w moim pokoju.Wtedy wyjawiła mi swój sekret.- Jestem w ciąży.Przytuliłam ją, żeby nie zauważyła mojego zakłopotania ani nie zorientowała się, że o tym wiem.Nieco uspokojona wyjaśniła mi wszystko.- Gunnar już mnie nie kocha, ale prosił żebym do niego wróciła dla dobra dziecka.Nic nie powiedziałam, nie mogłam zająć neutralnego stanowiska.Meritxell kontynuowała :- Nie wiem co począć.Nie wiem, czy starczy mi sił, żeby samotnie wychować dziecko, ale nie zniosę też litości Gunnara.Pogłaskałam ją czule po włosach.Doskonale to rozumiałam.Mówiąc o Gunnarze coraz bardziej pogrążała się w smutku.- Jakby nie był sobą.Jakby ktoś go odmienił.Może powodem jest uczucie do drugiej dziewczyny?Wydaje mi się, że niechcący szarpnęłam ją za włosy.- Jak myślisz? - zapytała, spoglądając mi w oczy.Sprawy zaszły za daleko [ Pobierz całość w formacie PDF ]