[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Lekko rozstawiłem dłonie.– I z gipsu.Ta, którą miał Michael, zakrywała sobie oczy.Należały do kompletu, który my Anglicy nazywamy „trzy mądre małpy".Burggrave obrócił się do swojej przełożonej i zaczął mówić po holendersku, równocześnie zakrywając sobie najpierw usta, potem oczy.–Tak, tak – odezwała się Riemer, znów po angielsku, jakby rozmawiała z idiotą.– Wszyscy o nich słyszeli.To one są coś warte?–Raczej nie – odparłem.– A mimo to za zdobycie ich Michael obiecał mi całkiem pokaźną sumkę.Muszę dodać, że wtedy nie miałem pojęcia, kim był, a tym bardziej że sam był złodziejem.Ale to nie miało większego znaczenia, bo odmówiłem.Chciał, bym wykonał tę robotę następnego wieczoru, a to było dla mnie za szybko.Niestety jednak podał mi adresy, pod którymi miały znajdować się małpy.–A to dlaczego? – zapytał Burggrave, usiłując chyba odzyskać autorytet po poprzednim ofuknięciu go przez panią nadkomisarz.–Powiedział, że ma nadzieję, że zmienię zdanie.Na moje nieszczęście tak właśnie się stało.Następnego wieczoru, podczas gdy Michael jadł z tymi dwoma panami kolację w Cafe de Brug, dostałem się do ich mieszkań i przywłaszczyłem sobie posiadane przez nich dwie małpie figurki.Problem w tym, że gdy wróciłem, Michaela już nie było.Wtedy pojawiła się Kim i powiedziała mi, że nasi dwaj obecni tu przyjaciele siłą zabrali go do jego mieszkania.–To nieprawda – odezwał się duży.– Poszliśmy z Michaelem do niego, ale on sam nas zaprosił.–Tak właśnie myślałem.Pewnie zaczynała się zbliżać godzina mojego z nim spotkania, może wasza wspólna kolacja zakończyła się później, niż planował.Proszę mi powiedzieć, czy gdy dotarliście na miejsce, on nie zaczął się wymawiać, udawać, że się źle czuje?Duży wzruszył ramionami, jakby na znak, że mniej więcej tak było.–To wszystko musiało dziać się tuż przed przyjściem moim i Kim.Chciała, żebym z nią poszedł, bo Mięhael odstąpił od płanu, który jej przedstawił, więc się niepokoiła.Trochę o Michaela, ale najbardziej o małpy.– Zerknąłem na nią, ale ona wciąż ostentacyjnie na mnie nie patrzyła.– Kiedy przyszliśmy do niego, znaleźliśmy go brutalnie pobitego w łazience.–Czyli zabili go ci dwaj – stwierdził van Zandt, całkowicie o tym przekonany.–Ja też tak uznałem – potaknąłem.– Prawdę mówiąc, byłem tego pewny.I wydawało mi się też, że wiem, dlaczego go zabili.Oni nie wiedzieli, że ukradłem im małpy, więc wyglądało na to, że chodziło im o małpę Michaela.Z jakiegoś powodu figurka była warta morderstwa i właśnie dlatego zależało mu, bym ukradł je akurat wtedy.Burggrave wyciągnął ręce z kieszeni płaszcza i sięgnął do paska po kajdanki.Riemer położyła mu rękę na ramieniu i pokręciła głową.–A już pan tak nie myśli? – zapytała.–Nie.Z kilku powodów.Po pierwsze, parę dni po tym, jak aresztowano mnie pod zarzutem pobicia Michaela, oczywiście całkowicie bezpodstawnie, ci dwaj panowie porwali mnie i uwięzili w swoim mieszkaniu.I tam powiedzieli mi, że to nie oni.Burggrave zrobił pogardliwą minę i uniósł ręce do góry.–I to panu wystarczyło?–Oczywiście, że nie.Ale potem zaraz okazało się, że myśleli, że to ja mam trzecią małpę, tę, która należała do Michaela.A to bardzo mnie zaciekawiło.No bo skoro myśleli, że ja ją mam, to znaczy, że oni jej nie mieli.–Co jeszcze nie oznacza, że go nie zabili – stwierdziła sucho Riemer.– Może zabili go, bo nie chciał im powiedzieć, gdzie jest ta jego małpa.–Też się nad tym zastanawiałem.Tylko że widzi pani, jeżeli tak im zależało na małpie, że aż mnie porwali, to nie rozumiem, po co mieliby pobić Michaela, skoro on nie umiał im powiedzieć, gdzie jest figurka.Riemer powoli pokiwała głową, jakby chwilowo uznając moje wyjaśnienia za wystarczające.–A kiedy powiedziałem im prawdę o tym, że Michael wynajął mnie, żebym im ukradł ich figurki, to w ogóle mi nie uwierzyli.Zupełnie jakby było to dla nich niewyobrażalne.Jakby bezgranicznie ufali Michaelowi.Tym razem udało mi się przyłapać dużego i chudego na tym, że mi potakują.–Więc zacząłem się zastanawiać, skąd ta ufność.I bardzo szybko zrozumiałem.Szczerze mówiąc, to wstyd, że szybciej tego nie wymyśliłem.Ci panowie to nie tylko przyjaciele Michaela, to jego wspólnicy.Przez chwilę wydawało mi się, że znowu mnie nie lubią.W każdym razie zaniepokoili się nie na żarty i zaczęli się wiercić.A wtedy Riemer powiedziała coś, co sprawiło, że wszyscy popatrzyli na nią równocześnie.–My już to wiemy.Z ich kartotek.–To dlaczego nie aresztowaliście ich za zabicie Michaela?–Tajemnica służbowa.–Sami państwo widzicie! – odezwał się van Zandt.– Zawsze tak mówią, jak czegoś nie wiedzą.Albo jak się pomylą.Tajemnica służbowa.Akurat.–Mówią tak też – zauważyłem – z poczucia solidarności zawodowej.Przecież tę sprawę prowadził komisarz Burggrave, prawda, pani nadkomisarz?Riemer nie odpowiedziała.Tylko tak na mnie popatrzyła, jakby chciała zmusić mnie do milczenia samą siłą woli.–Mniejsza z tym.Ja zresztą dopiero teraz docieram do sedna sprawy.Ale by to uczynić, znowu muszę cofnąć się w czasie.Aż do usiłowania kradzieży, podczas której zabito Roberta Wolker-sa.– Zwróciłem się do van Zandta.– Rozumiem, proszę pana, że główny magazyn diamentów znajdował się właśnie mniej więcej tu, gdzie jesteśmy?Van Zandt się zawahał.–Mam powtórzyć pytanie?Zwęziły się mu i oczy, i wargi.Chyba patrzył na mnie teraz pod zupełnie innym kątem–W firmie nie mamy w zwyczaju…–Niech pan nie gada bzdur – przerwałem mu.– Już o tym rozmawialiśmy.I już mi pan raz to powiedział.Dlatego powtarzam pytanie.Główny skład diamentów był mniej więcej tu, prawda?Van Zandt wciąż nie odpowiadał.Nie mogłem go do tego zmusić nawet najsurowszym spojrzeniem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]