[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nawet jeśli masz rację, w co wątpię, pamiętaj, że nikt nie lubi posłańca przynoszącego złe wieści.Będziesz miała przeciw sobie wszystkie duże salony sprzedaży w Nowym Jorku.- Ja mam rację! - krzyknęła, rolując rajstopy.- Dlaczego jesteś tak cholernie pewna? Suzannah miała rację, oglądałaś obraz w złym świetle, przez minutę, może dwie.- Wiesz równie dobrze jak ja, że najważniejsze jest pierwsze spojrzenie.W tej krótkiej chwili gdy oczy po raz pierwszy szybko omiatają płótno, rodzą się instynktowne serie skojarzeń, które wewnętrzny komputer przetwarza na głębokie przekonanie.- Owszem, ale ty nie masz ani wiedzy, ani doświadczenia, ani treningu, ani dyplomu do podparcia swego przeświadczenia.Przeciw tobie, absolwentce jednego roku w prowincjonalnej akademii, Maltby wystawi tak imponujący zespół ekspertów, że pozostanie ci tylko zapaść się pod ziemię! - Obrzucił żonę wściekłym spojrzeniem.- Zrobią wszystko, byś wyszła na głupca! W najlepszym razie skończy się na jeszcze jednej akademickiej dyskusji, w najgorszym wplączą cię w publiczną kłótnię, obdarzając niepożądaną reklamą w okresie, gdy potrzebujesz jak najlepszej prasy.- To falsyfikat.Jestem absolutnie pewna.- Plum obstawała przy swoim.- Kiedy nikt z was nie patrzył, zrobiłam agrafką drobny test.Dawniej handlarze dziełami sztuki nie rozstawali się ze szpilką, zatkniętą pod klapą marynarki.W starych obrazach werniks powinien być twardy jak szkło.Jeśli farba ustępowała pod naciskiem szpilki - malowidło nie mogło być stare.- Dzięki Bogu, że Suzannah tego nie widziała!- Breeze, przecież ty też zauważyłeś, że z tym obrazem jest coś nie w porządku.Byłeś niespokojny, zakłopotany.- Masz cholerną rację! Byłem zakłopotany i zaraz wytłumaczę ci dlaczego.Miałem nadzieję, że w przyszłym tygodniu podpiszę umowę z Pevenskym na zorganizowanie wystawy bezpośrednio po Biennale.Pevensky docenia twój potencjał twórczy, uznaje za zaletę fakt, że twoje obrazy nie kosztują zawrotnych sum, ale na pewno nie spodobałby mu się skandal.- Skandal? Pevensky prowadzi jedną z najlepszych współczesnych galerii na Dolnym Broadwayu.Co obchodzą go spory tyczące siedemnastowiecznej holenderskiej martwej natury?Breeze nie odpowiedział.Patrzył tylko wymownie.- Rozumiem.Nie powinnam wchodzić Maltby’emu w drogę, bo.- zawiesiła głos, sięgając do zamka sukienki.- Bo nie wkłada się kija w mrowisko.- Aha! Zmowa milczenia! - Fałszerstwo było tematem tabu.Kto je naruszał, brał na siebie odpowiedzialność za zawalenie się w gruzy zaufania klientów, spadek sprzedaży, zagrożenie finansowych struktur całego świata handlu obrazami.Breeze wzruszył ramionami.- Jeśli fałszerstwo zostanie dowiedzione, Maltby odkupi obraz? - spytała Plum, przypominając sobie o próbach zatuszowania skandalu w podobnych przypadkach.Obraz wracał wtedy do galerii, która płaciła uzgodnione odszkodowanie.Każdy chce przecież chronić swoją pozycję i uniknąć ośmieszenia.Każdy otacza ochroną własne inwestycje.Dla wielkich galerii, muzeów i publicznych instytucji posiadających pokaźne budżety oraz bezcenne kolekcje prestiż znaczył bardzo wiele.- Może tak, a może nie - ostrzegł Breeze.- Chcesz zgadywać, bawić się we wróżkę? Ja od razu mogę ci wywróżyć wielkie, wielkie kłopoty, nawet gdy dowiedziesz, że obraz nie jest dobry.- Zdaję sobie sprawę.Wyrażenie „obraz nie jest dobry” było w środowisku powszechnie przyjętym eufemizmem na określenie falsyfikatu.Sprzedawcy, licytatorzy, historycy sztuki - wszyscy zachowywali się z rezerwą i wypowiadali wymijająco, gdy konfrontowano ich z podejrzanym obrazem.Częściowo dlatego, że zabezpieczali się w ten sposób od strony prawnej, częściowo z powodu grzeczności i taktu: kolekcjonerzy zazwyczaj są dumni ze swych zbiorów.Jeden sprzedawca nie powie nawet drugiemu, że jego zdaniem obraz jest podrobiony.Takie przypuszczenie spotkałoby się z niepohamowanym atakiem gniewu jako reakcją na obrazę dla inteligencji lub zawodowej intuicji.Choć tylko kilku handlowcom udało się uniknąć w życiu nabrania na fałszywkę, niewielu przyznałoby się do błędu, bo takie wyznanie zrujnowałoby ich reputację.Mało tego, tylko nieliczni sprzedawcy i licytatorzy w ogóle godzą się rozważyć problem falsyfikatów będących w obiegu, chociaż wszyscy doskonale o nich wiedzą.- Mogłeś przynajmniej potwierdzić, że mam dobre oko - powiedziała Plum głosem pełnym wyrzutu.- Pomógłbyś mi.Oboje wiedzieli, iż takie oko to prawdziwa rzadkość.Sprzedawcy, znawcy, artyści, historycy sztuki przez całe życie pielęgnują tę wymykającą się definicji tajemniczą umiejętno ść.- Doprawdy jestem zdumiona, że nic nie dostrzegłeś.W tej martwej naturze nie było ducha, tylko tępa, pozbawiona życia najwyższa jakość [ Pobierz całość w formacie PDF ]