[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wasz uniżony sługa Antonio Domenico d’Aragona SI Neapol, Pontano 15 sierpnia 1891 r.Gdy czytałem ostatnie słowa listu, że w razie uzdrowienia za wstawiennictwem Matki Bożej Pompejańskiej uradowałoby się serce papieża, przyszło mi do głowy to pobożne życzenie.Papież otrzymałby niezbity dowód, że Matka Boża mnie broni, gdyż nie uczyniłaby cudu, aby uwierzytelnić wroga Kościoła.Zaraz zwróciłem się do ojca Cecara:- Wszyscy będziemy się modlili, aby otrzymać od Maryi łaskę życia dla ojca rektora.Ojciec Cecaro oddalił się, ja zaś pogrążyłem się z wielką ufnością w modlitwie do Matki Bożej:- Teraz nadeszła chwila, kiedy musisz okazać się moją adwokatką, Panią tych dzieł.Teraz potrzeba dowodu, że mnie rzeczywiście bronisz.Ślubuję w imieniu ojca Mas-calchiego: uzdrowiony przez Ciebie pójdzie do Rzymu aby opowiedzieć Ojcu Świętemu o cudzie.A papież nabierze nowej ufności i jego serce dozna pociechy.Skończyła się Wielka Ofiara.Boski Zbawiciel pobłogosławił nas ze Swojego Tronu, jako Ojciec i Pierworodny Brat ukochanych synów Swojej Najczystszej Matki.ObezwładnionaZegar świątyni wybił godzinę drugą po południu.Tłum ludzi powoli się rozchodził.Niektórzy przyjezdni udali się na pociąg już o 13.30, inni robili wycieczki po okolicy i oglądali ruiny wykopywanego pogańskiego miasta.W świątyni panowała uroczysta cisza.W prezbiterium klęczało tylko kilka sióstr z Sorrento, panowie Antonio Martingano, Augusto Morelli z Rzymu oraz pani Licinia de Paolis, także z Rzymu.O godzinie 14 przed główną bramą świątyni stanęła dorożka z Neapolu.Miała ona numer 1666.Po krótkiejchwili weszła do kościoła osoba licząca 23 lata, którą prowadzili mężczyzna i kobieta.Prawa strona ciała tej młodej osoby była zupełnie obezwładniona, powłóczyła z trudnością nogą, opuchnięta ręka wisiała na temblaku zawinięta w opatrunki.Z prawego oka bezustannie ciekły łzy.Podszedłszy przed tron Maryi uklękła i płacząc modliła się słowami:- Najświętsza Panno Pompejańska! Pozwól mi umrzeć albo uwolnij mnie z tego nieszczęśliwego położenia!Zemdlała.Osoby modlące się w prezbiterium przybiegły, podniosły ją i zaczęły cucić.Kim była ta osoba?I dlaczego przyjechała w taki upał?SzwaczkaPrzenieśmy się na chwilę się do Neapolu, do domu pod numerem 37 przy Via Canale przy oberży Penta.Na drugim piętrze mieściło się skromne mieszkanie o trzech pokoikach, gdzie mieszkał szewc Edward Alietti z żoną Angeliną i dziesięcioletnią córeczką Nunciatą.W 1891 r.zamieszkała u nich na stancji młoda szwaczka z Rzymu, Giulia Marielli.20 maja tego roku Giulia prała kołnierzyk, gdy nagle krzyknęła przeraźliwie.Poczuła w prawej ręce gwałtowny ból.Obejrzała rękę i zauważyła sterczące z dłoni końce igieł.Uszka i większa część igieł utkwiły w ciele.Igły znajdowały się w kołnierzyku, a kiedy go wyżymała, wcisnęła je sobie w rękę.Nie mogła jednak ich wyciągnąć.Wskutek bólu i na myśl, że zostanie kaleką niezdatną do pracy, przeraziła się i straciła przytomność.Na jej krzyk przybiegła żona szewca i zabrała ją do chirurga.Obie kobiety pojechały dorożką do wielkiego szpitala.Tymczasem przekłuta ręka zamknęła się, a lekarze nie mogli jej otworzyć.- Nie możemy podjąć się operacji, bo uszko igły utkwiło zbyt głęboko.Trzeba poczekać, aż rana zacznie ropieć.Wtedy igły same wyjdą.Następnie jeden z asystentów unieruchomił rękę, włożył ją do temblaka i pożegnał obie niewiasty.W nocy Giulia nie mogła zmrużyć oka z powodu gwałtownych cierpień.Pomiędzy chirurgami szpitala najbardziej znany był profesor Galozzi, senator i ordynator.Do niego udały się nazajutrz obie kobiety.Galozzi zbadał rękę a potem powiedział oschle:- Proszę przyjść jutro i na czczo, muszę panią uśpić przed operacją.Po drugim dniu cierpień nastąpiła kolejna bolesna i bezsenna noc.Rano chora została poddana narkozie.Ordynator głęboko naciął rękę i szukał igieł.Nie mógł ich jednak znaleźć choć szukał ich starannie specjalnymi przyrządami.Kazał znów opatrzyć rękę, zalecił pewne leki i poprosił o przybycie za tydzień.Kiedy przyjechały, okazało się, że ordynatora nie ma i zastępuje go profesor Persico.Opowiedziały mu o nieznośnych bólach w ręce._ nlar7P(rr\ mnip rłnlrtnr/p Kńl nip ncłaip i mprw mnipOprócz wielkiego szpitala założonego przez Marię Lo-renzę Longo, Neapol posiada jeszcze wielki szpital z kliniką po lewej stronie Via SaIvator Rosa.Szpital ten nosi nazwę Jezusa i Maryi.To jedyne wspomnienie tego, że ten budynek w poprzednim wieku był klasztorem dominikańskim.W przylegającym kościele, który mieści wszystkie ołtarze i posągi świętych zakonu, kwitnie bractwo różańcowe.Miejsce przed kościołem i szpitalem to plac Jezusa i Maryi.Przy wejściu na plac, w czasach, kiedy władza nie walczyła z Kościołem, stał duży krzyż.- O nie! Gdyby igły się wysunęły, byłaby to łaska nieba.- Więc igły tkwią nadal pomimo zabiegu?- Tak jest, niestety, igły są w ciele.Musi pani przykładać stale okłady z siemienia lnianego.Wtedy można się będzie spodziewać, że igła sama wyjdzie.Następnego dnia znaleziono igłę w siemieniu lnianym.Z wielką radością obie kobiety pospieszyły do szpitala i odszukały profesora Persica.- Mamy igłę! - zawołały.-To dobrze - odpowiedział - teraz jest pani zdrowa.Upłynął tydzień i rana powoli się zabliźniała.Giulia Ma-rielli była zadowolona.Ale ósmego dnia znowu poczuła ból.- Może zmiana ciśnienia wywołuje to nieprzyjemne uczucie? - zapytała Giulia przyjaciółki.-Nie, to z powodu rany - odpowiedziała Angelina.- Ale nie myśl o tym, to przejdzie.Na drugi dzień Giulia czuła ból w całej ręce.Widziała, że jej ręka nieco spuchła i dlatego znowu udała się z wierną towarzyszką do szpitala Jezusa i Maryi.Na nieszczęście nie zastały ani Galozziego, ani Persico.Przyjął je młody lekarz, który radził cierpiącej, aby położyła się do łóżka i czekała, aż nie pojawi się przyczyna nowego cierpienia.Powróciwszy do domu położyła się do łóżka [ Pobierz całość w formacie PDF ]