[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Najpierw rozeszły się wiadomości o odbiorze jakichś tajemniczych sygnałów, których źródło lokalizowano w konstelacji Małego Psa.Potem odezwał się Sorry, wyrażając ostrożną sugestię, że chodzi tu o którąś z sond wysłanych w ramach programu „Bumerang”.Ale sygnałów nikomu już nie udało się odebrać.Patrole przeczesywały przestrzeń bez rezultatu.Tymczasem Sorry znów zabrał głos i, poparty całym autorytetem Federacji Astronautycznej, począł udowadniać już na podstawie ścisłych obliczeń, że sygnały mógł nadać tylko Bumerang XII.Niektórzy dziennikarze poczęli wyrażać przypuszczenia, że sonda została skradziona i domagali się podjęcia akcji ze strony Międzynarodowej Policji Kosmicznej.I oto parę dni później znów odezwały się sygnały.Lecz zanim pierwszy patrol zdołał dotrzeć do sondy, eksplozja termojądrowa zniszczyła rakietę.–Zasobnik jednak ocalał – wtrąciłem uwagę.– Czy to możliwe przy reakcji termojądrowej?–W tym bynajmniej nie było nic nadzwyczajnego.To sprawa dość prosta.Rakiety fotonowe typu „Bumerang” były zaopatrzone w urządzenie uruchamiane sygnałami radiowymi, które wywoływało eksplozję resztek paliwa jądrowego.Chodziło o to, aby w razie stwierdzenia jakichś uszkodzeń spowodować zniszczenie rakiety jeszcze przed lądowaniem – w przestrzeni kosmicznej – tak aby nie dopuścić do ewentualnego skażenia atmosfery planet zamieszkałych.Materiały naukowe wcale przy tym nie przepadały, ponieważ zasobnik był wystrzeliwany z rakiety na kilka sekund przed eksplozją, tak aby nie znalazł się w zasięgu kuli ognistej.Nie tu więc tkwiła zagadka.Zagadkowe było samo nadanie sygnału.Był on tak zaszyfrowany, że mogła go wysłać tylko specjalna aparatura, znajdująca się zresztą w siedzibie Federacji.Z tej aparatury jednak nikt nie nadał sygnału.Plomby były nienaruszone.–Czyżby ktoś zbudował podobny nadajnik?–Nie wydaje się to prawdopodobne.Raczej można przypuszczać, że wydarzenia miały nieco inny przebieg.Bumerang XII został schwytany wkrótce po odebraniu pierwszych sygnałów przez kogoś, komu zależało na tym, aby materiały nie stały się własnością międzynarodową i kto spodziewał się wyciągnięcia z nich jakichś szczególnych korzyści.Później jednak, gdy zaczęto mówić o kradzieży, w obawie przed sankcjami, które bardzo ostro karzą tego rodzaju korsarstwo kosmiczne, postanowiono zatrzeć ślady przestępstwa.Jest rzeczą wątpliwą zresztą, czy rakieta naprawdę uległa zniszczeniu.Z pewnością została wcześniej rozmontowana i trudno byłoby ją przewieźć i wprowadzić na poprzedni tor.Wystarczyło wyrzucić zasobnik i niewielką bombę wodorową…–Może nie wszystkie materiały dotarły do rąk Sorry’ego?–Zależy, jak to rozumieć… Zasobnik był w komplecie, o czym łatwo można było się przekonać na podstawie dokumentacji znajdującej się w archiwum Federacji.Zdjęcia i taśmy, na których robot zarejestrował dane dotyczące badań naukowych i obserwacji, nie zdawały się wykazywać luk.Niemniej zapis kolejnych czynności roboczych zespołu napędowego i sterującego, stan przyrządów i powierzchni pocisku międzygwiezdnego, a przede wszystkim pamięć mózgu elektronowego mogłyby dostarczyć informacji niezmiernie cennych przy planowaniu nowych sondowań, czy nawet ekspedycji z ludźmi.Pamiętasz chyba, na ile nieprzyjemnych niespodzianek narażeni byli członkowie ekspedycji „Żar Pticy” w Układzie Alfa Centauri właśnie dlatego, że badano zupełnie nie znany teren, nie dysponując żadnym materiałem z sondowań.Zasobnik Bumeranga XII był bardzo cenny, ale raczej z punktu widzenia badacza obcych kultur i historyka sztuki niż organizatora wyprawy międzygwiezdnej.Zresztą warunki, w jakich odzyskano zasobnik, wzbudzać musiały nieufność.Choć Sorry był przekonany, że istotnie zdjęcia pochodzą z Układu Procjona A, nie brakło jednak przeciwników.Co prawda, nie śmieli oni zarzucać tak znanemu badaczowi oszustwa, lecz przynajmniej wysuwali sugestię, że może stał się ofiarą jakichś dowcipnisiów, którzy podsunęli mu zasobnik odpowiednio spreparowany na Ziemi.Przecież przed60pięćdziesięciu czy stu laty produkowano wiele tego rodzaju urządzeń.Stąd też – chociaż stereogramy opracowane przez Sorry’ego z udziałem kilku historyków sztuki i speców od rekonstrukcji wywołały sensację w świecie artystycznym – nie przywiązywano do nich większej wagi naukowej, nie licząc paru naukowców-entuzjastów i wielu snobów, dla których określenie „sztuka i architektura nieludzka” zawsze miało szczególną wartość.–No a ty? – zapytałem.–Już ci powiedziałem, że mnie to nie interesowało, przynajmniej wtedy.–A jednak zostałeś wciągnięty w tę historię! – wlałem mu resztę wina do czarki.Podniósł ją w milczeniu w górę [ Pobierz całość w formacie PDF ]