[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odśpiewano go z płomiennym entuzjazmem.Potem rozbawione zebranie zaczęło od początku i czterokrotnie powtórzyło cały czterowiersz z niesłychanym hukiem i wrzaskiem i zakończyło go potwornym, miażdżącym "hura" na cześć "nieskazitelnego Hadleyburga i jego wszystkich symbolów, które uznane będą dzisiejszego wieczoru za godne tego tytułu".Po czym znów ze wszystkich stron zaczęto wołać na przewodniczącego:- Dalej! Dalej! Czytać! Czytać dalsze listy! Przeczytać wszystkie, jakie macie!- Tak, tak! Czytać dalej! Zdobywamy sobie wieczną sławę!Kilkunastu mężczyzn wstało i zaczęło protestować.Powiedzieli, że kawał ten był sprawką jakiegoś niefortunnego żartownisia i że jest obelgą dla całej gminy.Bez wątpienia wszystkie te podpisy są podrobione.- Siadać! Siadać! Zamknąć twarz! To jest wyzwanie! Znajdziemy i wasze nazwiska w kolekcji!- Panie przewodniczący! Ile takich kopert ma pan jeszcze?- Razem z tymi, które już otworzyliśmy, jest ich dziewiętnaście.Odpowiedział mu huragan drwiących oklasków.- Być może - ciągnął - że wszystkie zawierają tajemnicę.Stawiam wniosek, aby otworzyć je i odczytać podpisy złożone pod uwagami.A także, żeby odczytać pierwsze osiem słów każdej uwagi.- Zastosować się do wniosku!Wniosek uchwalono wśród nieopisanego zgiełku.A potem wstał biedny, stary Richards.Żona jego też podniosła się z krzesła i stanęła przy nim.Głowę opuściła na piersi, żeby nikt nie mógł zobaczyć, że płacze.Mąż podał jej ramię i podtrzymując ją zaczął mówić drżącym głosem:- Przyjaciele, znaliście nas dwoje - Mary i mnie - i zdaje mi się, że lubiliście nas i szanowali.Przewodniczący przerwał mu.- Niech pan pozwoli.To, co pan mówi, jest zupełną prawdą, panie Richards.W samej rzeczy miasteczko zna was oboje, lubi was i szanuje; więcej nawet: czci i kocha!W tym miejscu wyrwał się głos Hallidaya:- Oto prawda w dobrym gatunku! Jeżeli przewodniczący ma rację, to niech sala potwierdzi słowa jego przez powstanie i aklamację.Wstawać! A teraz wszyscy razem: Hip! hip! Hura!Sala wstała jak jeden mąż.Wszyscy natychmiast odwrócili się ku parze staruszków, otoczyła ich ze wszystkich stron istna zamieć śnieżna z powiewających chusteczek, zewsząd brzmiały najserdeczniejsze okrzyki na ich cześć.Po czym przewodniczący zabrał głos:- Oto co chciałem wam zakomunikować.Znamy serce pana, panie Richards, lecz nie czas teraz na okazywanie litości przestępcom.(Okrzyki: Racja! Racja!) Czytam na twarzy pana jego szlachetne zamiary, ale nie mogę pozwolić, aby pan bronił sprawy tych ludzi.- Ale ja miałem, właśnie.- Proszę, niech pan zajmie swoje miejsce, panie Richards.Musimy zbadać zawartość pozostałych kopert.Wymaga tego prosta sprawiedliwość względem ludzi, których zdemaskowaliśmy dotychczas.Jak tylko z tym skończymy, daję panu moje słowo, że wysłuchamy pana.Liczne głosy: Racja! Przewodniczący ma rację, nie pozwolimy teraz na żadne przerwy! Czytać dalej! Nazwiska! Nazwiska! Zgodnie z warunkiem wniosku!Para staruszków, zbita z tropu, siadła z powrotem, a mąż szepnął do ucha żonie:- Jakże okropnie ciężko jest czekać! Wstyd będzie sto razy większy, gdy się dowiedzą, że chciałem bronić nas samych.Podczas odczytywania nazwisk wesołość wybuchła na nowo.- "Daleko ci do tego, abyś był złym człowiekiem." Podpisano Robert T.Titmash.- "Daleko ci do tego, abyś był złym człowiekiem." Podpisano Eliphelet Wecks.- "Daleko ci do tego, abyś był złym człowiekiem." Podpisano Oscar B.Wilder.W tym miejscu zebranym błysnęła nowa myśl.Postanowili, że będą sami odczytywać owe osiem sakramentalnych słów.Przewodniczący był im za to raczej wdzięczny.Od tej chwili podnosił kolejno każdy arkusik papieru i czekał.Sala chórem wyśpiewywała owe osiem słów miarowo skandując i kończąc na nutę znanej kantyczki:- Dale-e-ko ci do te-e-go, a-a-byś był złym czło-o-wie-e-kiem!A przewodniczący dodawał:- Podpisano Archibald Wilcox.- I tak dalej, i tak dalej, nazwisko za nazwiskiem, wszyscy bawili się coraz lepiej, coraz wspanialej, prócz nieszczęsnych dziewiętnastu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]