[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nigdy nie mógłbym żałować tego, co jest między nami.- To mi wystarczy.- Musi wystarczyć, przypomniała sobie, pomimo żez każdą mijającą minutą coś w niej pękało z żalu.Wzięła jeden z kielichów i podała mu pewną dłonią.Cian uniósł brwi,gdy zobaczył, że w kielichu jest krew.- Pomyślałam, że ci się przyda.Doda ci energii.Pokręcił głową i usiadł obok Moiry na łóżku.- To może porozmawiamy o hydraulice?Nie była pewna, czy dobrze usłyszała, bo ty był ostatni temat rozmowy,jaki przyszedłby jej do głowy.- Hydraulice?- Nie tylko ty zajmowałaś się nauką.Nie zapominaj, że ja byłem naświecie, kiedy wprowadzono ją do codziennego użytku.Mam parę pomysłów, jak mogłabyś zainstalować tu kilka podstawowych urządzeń.Uśmiechnęła się i napiła wina.- Oświeć mnie.Spędzili nad tym sporo czasu, Moira poszła po papier i atrament, żebymogli rozrysować podstawowe schematy.Poznała go od jeszcze innej strony zaskoczona, że aż tak interesował się czymś, co ludzie w jego czasach uważali za oczywiste.Jednak po chwili zdała sobie sprawę, że nie powinna się dziwić, przecież podziwiała jego ogromną bibliotekę w Irlandii.I to w domu, przypomniała sobie, który odwiedzał jedynie raz lub dwa razy do roku.Rozumiała, że rzeczywiście mógłby uprawiać każdy zawód, jaki tylko bychciał.Miał bystry, otwarty umysł, sprawne dłonie i, sądząc z tego, jak grał,duszę poety.I smykałkę do interesów.W Geallii, w jej czasach, byłby zamożny, co do tego nie miała żadnychwątpliwości.Szanowany, nawet sławny.Ludzie przychodziliby do niego poradę.Kobiety flirtowałyby z nim przy każdej okazji.Ale ona i on spotkaliby się, zalecali do siebie i pokochali, tego byłapewna.Cian rządziłby u jej boku bogatym i spokojnym krajem.Mieliby dzieci o jego pięknych błękitnych oczach.I chłopca - przynajmniej jednego - z małym dołkiem w brodzie, jak jego ojciec.150W noce takie jak ta, gdy już byłoby późno i cicho, rozmawialiby o planach dla ich rodziny, ludu, kraju.Zamrugała, gdy Cian pogładził ją po policzku.- Potrzebujesz snu.- Nie.- Potrząsnęła głową, próbując znów skupić się na rysunkach, zatrzymać upływające minuty, które im zostały.- Zamyśliłam się.- Za sekundę już byś chrapała.- Co za kłamstwo! Ja nie chrapię.- Ale nie protestowała, gdy zebrałpapiery.Oczy same jej się zamykały.- Może jednak odpoczniemychwilkę.Wstała, żeby zgasić świece, a Cian poszedł zaciągnąć zasłony.Ale gdywróciła do łóżka, on otworzył drzwi, zamierzając wyjść na balkon.- Na litość boską, Cian, jesteś prawie nagi! - Złapała jego koszulę i wybiegła za nim.- Włóż przynajmniej to.Może tobie nie przeszkadza zimno, ale nie chcę, żeby któryś ze strażników zobaczył cię na moim balkonie, takjak cię pan Bóg stworzył.Tak nie wypada.- Ktoś się zbliża.- Słucham? Gdzie?- Ze wschodu.Moira popatrzyła na wschód, ale nic nie zobaczyła.Mimo to nie miaławątpliwości, że Cian ma rację.- Samotny jeździec?- Dwóch, ale jeden prowadzi drugiego.Galopują.Skinęła głową i szybko wróciła do sypialni, żeby się ubrać.- Strażnicy mają surowy rozkaz, żeby nikogo nie wpuszczać.Sprawdzę,kto to.Może maruderzy.Jeśli tak, nie możemy zostawić ich poza bramamibez ochrony.- Nikogo nie zapraszaj - rozkazał Cian, wciągając dżinsy.- Nawet jeślito ktoś znajomy.- Nie zaproszę, ani ja, ani żaden ze strażników.- Z małym ukłuciem żalu Moira nałożyła diadem i na powrót stała się królową.I, jako królowa, uniosła miecz.- To maruderzy - powiedziała.- Szukają jedzenia i noclegu.- A jeśli nie?- To przejechali kawał drogi, żeby znaleźć śmierć.Gdy stanęła na murach, dostrzegła sylwetki jeźdźców.Dwóch, tak jakpowiedział Cian, pierwszy prowadził konia drugiego.Nie mieli płaszczy,choć w powietrzu czuło się chłód, nawet pierwszy przymrozek.Zerknęła na Nialla, który został obudzony, kiedy strażnicy zauważylijeźdźców.- Daj mi łuk.Niall wziął od jednego z mężczyzn kołczan i łuk.- To bez sensu, żeby wróg jechał wprost na nas.Ich dwóch przeciwkonam? I tak nie mogą przejść przez bramę, jeśli ich nie zaprosimy.- To zapewne nie są wrogowie, ale nie wolno unieść mostów, dopóki się151nie upewnimy.Dwóch mężczyzn - wymruczała, gdy podjechali bliżej.- Tenprowadzony wygląda na rannego.- Nie - powiedział Cian po chwili.- Jest martwy.- Skąd możesz.- Niall zamilkł.- Jesteś pewny? - wyszeptała Moira.- Jest przywiązany do konia i martwy.Tak samo prowadzący, ale on został przemieniony.- No dobrze.- Moira westchnęła.- Niall, powiedz ludziom, żeby wyglądali następnych.Niech nic nie robią bez rozkazu.Zobaczymy, czego on chce [ Pobierz całość w formacie PDF ]