[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– To skomplikowane.Connor jest adoptowany.Jego matką… była moja siostra.Czekam chwilę, aż on przyswoi moje słowa.– Twoja siostra, która została zamordowana?– Tak.Długa chwila.– Kiedy go adoptowaliście?– Kiedy był malutki.Moja siostra sobie nie radziła, więc się nim zajęliśmy.– On wie?Kiwam głową.Lukas milczy chwilę, po czym mówi:– Przykro mi.Patrzy na mnie.Nie mam już nic do powiedzenia.Jestem wykończona, pusta.Zabieram się za sałatkę.Po chwili on podejmuje rozmowę:– Więc to tak?– Co?– No, użyłaś czasu przeszłego.Ta rozmowa.Nie chciałaś iść do hotelu.Chcesz, żebym cię zostawił w spokoju.Odpowiedź powinna brzmieć „tak”, ale waham się.Nie wiem czemu.Będzie mi brakowało pożądania.Będzie mi brakowało odwzajemnienia.I rozmów, których nie mogę przeprowadzić z nikim innym.Chcę jeszcze to wszystko mieć, choćby przez kilka minut.– Nie wiem.– W porządku.Miałem przeczucie, że to jedna z tych rozmów „Przykro mi, ale…” Wiesz… „Nie mogę tego ciągnąć”.Takie tam…Wiele takich rozmów odbyłeś? przelatuje mi przez myśl.A jeśli tak, to kiedy ostatnią i po której stronie stałeś? Rzucałeś czy byłeś rzucany?Odwracam wzrok.Przypominam sobie wszystko, co się zdarzyło.Uświadamiam sobie, w jak mroczne miejsca zaprowadził mnie mój ból.Stałam się krucha.I paranoiczna.Wszędzie widzę zagrożenie.Pod oknem stoi mężczyzna, mój kochanek kogoś napadł, chociaż nawet nie wie, jak się ten ktoś nazywa, a tym bardziej gdzie mieszka.Jeśli nie będę uważać, pozbędę się z życia wszystkiego, co w nim dobre.Podejmuję decyzję.– Nie chcę tego kończyć.Ale to, co zrobiłeś wczoraj… Nie rób tak już nigdy.Jasne? Connor nie może mieć z tym nic wspólnego.– Dobra.– Nie żartuję.Odejdę bez wahania.– Jasne.– Patrzy niespokojnie, a kiedy to widzę, zaczynam się odprężać.Układ sił się zmienił, ale to coś więcej.Zdaję sobie sprawę, że tego właśnie chciałam, cały czas.Chciałam zobaczyć, jak się przejmuje, chciałam wiedzieć, że rozumie, jaka jest stawka, chciałam zobaczyć, jak się boi, że mnie straci.Chciałam zobaczyć, jak odbijają się w nim moje własne lęki.– Koniec z gierkami, jasne? – mówię już łagodniejszym tonem.– Z tym wszystkim, o czym rozmawialiśmy.– Ściszam głos.– Z udawaniem, ostrym seksem.To musi się skończyć.– Dobra.– Nie możesz się pojawiać niezapowiedziany.Nie mogę wracać do domu w siniakach…– Cokolwiek chcesz, bylebyśmy nie zrywali.Sięgam do jego ręki.– Jak mogłabym z tobą zerwać?– Co teraz?– Teraz? Jadę do domu.– Zobaczę cię we wtorek?– Tak, oczywiście.Widzę, że mu ulżyło.– Przepraszam.Za te gierki, i w ogóle.Chyba nie nadaję się na romantyka.– Milknie na chwilę.– Zrobimy coś.Następnym razem.Coś miłego.Zostaw to mnie.Rozdział 22Mija tydzień.Connor wraca do szkoły, rok bliżej do egzaminów, do dorosłości i co tam ona niesie ze sobą, rok bliżej do wyprowadzki ode mnie.Oddałam do czyszczenia jego blezer i zabrałam go do sklepu, by kupić koszule i nowe buty.Powrót do szkoły nie budzi w nim entuzjazmu, ale wiem, że ta niechęć potrwa najwyżej kilka dni.Wróci do kolegów, do codziennej rutyny.Przypomni sobie, jak się bawi nauką.Hugh ma rację, kiedy mówi, że to dobre dziecko.Pierwszego dnia zajęć podchodzę do okna i patrzę, jak idzie ulicą.Przechodzi kilka metrów, ledwie do końca podjazdu, i już poluzowuje krawat, a na samym rogu czeka chwilę.Pojawia się jeden z jego kumpli, klepią się po ramieniu, po czym ruszają dalej razem.Connor staje się mężczyzną.Odwracam się od okna.Jutro mam nowe zlecenie – kobieta, którą fotografowałam kilka tygodni temu, poleciła mnie przyjaciółce – i za tydzień jeszcze jedno.Dziura w mojej duszy się zamyka, ale część mnie wciąż czuje się pusta.Śmierć Kate nadal wisi cieniem nad wszystkim, co robię.Kiedy Connor się wyprowadzi, nie wiem, jak sobie poradzę.Staram się o tym nie myśleć.Dzisiaj wtorek.Spotykam się z Lukasem.Mam ranek dla siebie, kilka godzin na przygotowania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]