[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.* Jak twój współlokator cię odwiąże i pójdziesz do biura ochrony, lepiej wymyśl coś lepszego niższalony terrorysta kradnący buty.Chłopak zabełkotał coś, a Mercer się zaśmiał.* Nie martw się, dzieciaku.Wierz lub nie, ale twoje trampki mogą ocalić wszystkich na tym statku.W korytarzu Mercer z powrotem podjął trop.Ślady gumy zaprowadziły go do wodoszczelnychdrzwi, znacznie grubszych niż jakiekolwiek, które widział pod pokładem.Napisano na nich „Wstęptylko dla obsługi technicznej".Podłoga drżała od wibracji potężnego napędu statku.Uznał, że zaszedł już wystarczająco daleko.Kręcąc się tu na dole, tracił czas, którego i tak nie miał.Spróbuje dostać się do pokoju radiowego bez zakładnika Ratha.Miał mausera i mógł liczyć na element zaskoczenia.Cofając się tą samą trasą, jeszcze raz minął kabinę kelnera.Nie słyszał ze środka żadnych głosów.Zadowolony ruszył dalej, spotykając po drodze kilku załogantów po służbie, którzy przyglądali mu się zdziwieni, ale nic nie powiedzieli.Gdy skręcił po raz kolejny, zdążył zauważyć blond czuprynę, po czym ból eksplodował w jego kroczu.Mercer upadł na kolana i, chociaż oczy zalały mu łzy, dojrzał but zbliżający się do jego twarzy.Nie mógł już nic zrobić.Stracił przytomność, zanim uderzył głową o pokład.Mercer walczył z nudnościami, powoli dochodząc do siebie.Pulsujące fale bólu rozchodziły się z jego genitaliów aż do podbrzusza, gdzie zalegały jak płynny ołów.Przeciągnął językiem po zębach, żeby się upewnić, czy wszystkie są na miejscu, i odetchnął z ulgą.Poczuł smak krwi.Kiedyotworzył oczy, ból rozbitego nosa poraził go jak prąd.Splunął.* Kim jesteś? * Pytanie padło z miejsca poza zasięgiem wzroku Mercera.* Idiotą.* Głos Mercera tłumiła zapychająca nos krew.Przygotował się na to, co miało nastąpić, i wydmuchnął energicznie czerwoną mgiełkę.Przez dziwaczną chwilę czuł, jakby jego głowa pękła, po czym spróbowałzobaczyć coś więcej niż tylko wiatraczki bólu, które miał przed oczami.Zabrało mu trochę czasu, zanim zorientował się, gdzie jest * w wypełnionej przewodami wnęce technicznej pod jakąś maszynownią * i kto do niego mówi * blondyn, którego po raz pierwszy zobaczył w jaskini „Pandory", gdy tamten rozmawiał z Guntherem Rathem.* Obiecałem sobie, że jak cię jeszcze raz zobaczę, zabiję.* Mercer szarpnął rękami przywiązanymi plastikowymi opaskami do izolowanej rury nad nim.Mężczyzna obok był podobnie związany.* To ty jesteś szefem Ratha, tak?* Klaus Raeder.Obydwaj klęczeli pod stalowym pomostem.Nawet gdyby mogli wstać, i tak ledwie by się zmieścili.Światło z pomieszczenia nad nimi, przesączając się przez kratę łącznika, wyglądało jak jasne cegły spojone cieniem.Więzy przymocowane były do rury podwieszonej pod metalową kratą.Mercer próbował rozerwać plastik, ale tylko przeciął sobie skórę.* Już próbowałem * powiedział Raeder.* Nie uda ci się.* Zamilkł na chwilę.* Poznaję cię zezdjęcia Towarzystwa Kartografów.Jesteś Philip Mercer.Mercer nie chciał przyznać Raederowi racji.Już się domyślił, że Rath jakoś przechytrzył swojego szefa, by ukraść ostatnią „puszkę Pandory".* Dlaczego cię zamknął?* Potrzebował mnie, żeby dostać się na „CesarzowąMórz".Przypłynęliśmy z „Njoerda" łódką.Kapitan nie wpuściłby go na pokład, gdybym nie wydał mu takiego polecenia.* A gdy dostaliście się na statek, Rath ukrył cię tu, na wypadek gdybyś miał się przydać później.* Raeder pokiwał głową.* Jakie plany ma Rath co do ostatniej skrzynki?* Ja chciałem wrzucić je do morza * pochwalił się Raeder.* Nikt nie miał się o nich dowiedzieć i nikt nie miał ucierpieć.* Tobie się wydaje, że mnie obchodzą twoje intencje? * Mercer nie mógł uwierzyć w brzmiące w głosie Niemca przekonanie o słuszności i kompletny brak poczucia winy.* Twoje nadzieje są gówno warte i zawsze tak było, zważywszy na to, jak łatwo Rathowi udało się zniweczyć twoje plany.Chciałbym się kiedyś dowiedzieć, jak mogło ci się wydawać, że zamieciesz pod dywan coś takiego jak puszka Pandory.Na razie muszę pomyśleć, jak zatrzymać Ratha.* To była decyzja biznesowa.* Raeder żałośnie próbował trzymać się pierwotnego usprawiedliwienia.* Próbowałem uchronić swoich udziałowców od płacenia setek milionów dolarów za coś, czemu nikt z nas nie jest winien.* Twoja firma wzbogaciła się na śmierci tysiąca więźniów w tamtej jaskini, a ty mi mówisz, że nie jesteś za to odpowiedzialny? * Mercer nie mógł uwierzyć w to, co słyszy.* Strasznie mi przykro, Raeder, ale jesteś.Tu nie ma mowy o przedawnieniu.To, że nie pociągałeś osobiście za spust, nie znaczy, że możesz uniknąć odpowiedzialności firmy, którą reprezentujesz.* Myślałem, że mi się uda.* Słowa Raedera ginęły w hałasie pomp.Powietrze było gorące.* Nie da się uciec od przeszłości.* Mercer zaczął rozglądać się za czymś ostrym, by przeciąć więzy.* I to dotyczy też firm takich jak Kohl AG.Teraz twoja firma straci jeszcze więcej niż sumy, które byliście winni, a ty zapłacisz za to swoim życiem.* Myślisz, że ciebie to ominie? Tak samo jak ja możesz się już żegnać z życiem.Nikt nie powstrzyma Ratha.Ma kontrolę nad skrzynią i nade mną, a to znaczy, że ma wszystko.Jest niepokonany.Mercer nie widział żadnych narzędzi, których mógłby dosięgnąć, ale ton dalej miał buntowniczy.* Gadasz tak, jakbyś chciał, żeby wygrał.* Nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]