[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.mocniej dłonie na kierownicy i zjechała nieco na bok, by zrobić mu Czym się tak denerwowała? Światłami samochodu w ciemności?miejsce.Dlaczego tak pociły jej się dłonie, a serce waliło coraz mocniej?Wyjechał zza niej i dodał gazu.Kiedy się zrównali, Christy zobaczy-To przez tę ciszę, pomyślała.To właśnie ta cisza, w połączeniu z po-ła, że to pikap.Biały pikap z jakimś napisem na drzwiach pasażera.Ze czuciem odizolowania w środku ciemnej deszczowej nocy tak na nią względu na pogodę i ciemności nie mogła odczytać tego napisu ani też działała.Sięgnęła przed siebie, by włączyć radio.Tylko szumy i trzaski.przyjrzeć się kierowcy.Pikap wjechał w kałużę, a spod jego kół wystrze-Oczywiście radio zaprogramowane było na stacje nadające w Filadelfii.liły fontanny wody.Błotniste bryzgi uderzyły w okno jej samochodu.Dokładnie w chwili, gdy wyszukała jakąś stację, a w głośnikach za-Obawiając się, że może lada moment wpaść w poślizg, Christy usiadła brzmiał głos Elvisa, światła pojazdu z tyłu zapłonęły mocniej w jej lu-prosto i zwolniła.Tamten kierowca także zwolnił.sterku.Droga była naprawdę wąska, a biały pikap jechał bardzo blisko.Mu-Były bliżej.Znacznie bliżej.Właściwie tuż za nią.Sądząc po wysoko-siała skupić się na prowadzeniu.ści, należały do jakiegoś dużego samochodu, dżipa albo ciężarówki.Nagle pikap uderzył w jej samochód.Mocno.Christy zmarszczyła brwi, a potem wyłączyła radio i spojrzała na- Nie! - krzyknęła przerażona, spoglądając w bok, kiedy toyota omal prędkościomierz.Jechała z szybkością około pięćdziesięciu kilometrów nie zleciała z drogi.Przednie prawe koło wpadło na pobocze, kierowni-na godzinę, optymalną przy tej pogodzie i na takiej drodze.Światła by-ca szarpnęła mocno w jej rękach.Christy czuła, jak spod koła pryska ły jednak bardzo blisko, za blisko.Gdyby musiała się nagle zatrzymać, żwir, kiedy próbowała odzyskać panowanie nad autem i wrócić na szo-tamten wóz uderzyłby w nią z pewnością.sę.Serce podeszło jej do gardła, wstrzymała oddech.Gdy znów znalazła Próbowała dojrzeć we wstecznym lusterku twarz kierowcy, co było, się na twardej nawierzchni, omal nie zapłakała z radości.Bała się, że naturalnie, niemożliwe.Nie widziała też nic przed sobą, poza wąskim gdyby spróbowała gwałtownie hamować na tak śliskiej szosie, wpadła-fragmentem drogi oświetlonym przez reflektory jej auta.Wyglądało to by w poślizg i uderzyła w drzewo.Starała się więc naciskać na hamulec tak, jakby ona, jej samochód i pojazd za nią znajdowali się w środku dłu-powoli, łagodnie, wiedząc, że powinna zwolnić i uspokoić się, łudząc się, giego, smaganego deszczem tunelu.że pikap pojedzie dalej.Światła samochodu z tyłu były już tak blisko, że zaczęły ją oślepiać.Nic z tego.Gdy odzyskała panowanie nad samochodem, biały Christy zacisnęła dłonie na kierownicy tak mocno, że czuła drgania kształt po jej lewej stronie zbliżył się znowu i.bum! Huk metalu ude-przekazywane przez koła.Uświadomiła sobie nagle, że oddycha ciężko, rzającego o metal zabrzmiał równie głośno i przerażająco jak wystrzałjak po wielkim wysiłku.Że jest przerażona.Pewnie znowu przesadza, z pistoletu.ale za moment zadzwoni po straż pożarną i powie, że widzi jakąś łunę- Przestań! - krzyknęła, czując, jak strach zamienia jej żołądek przy końcu Cemetery Road.Jeśli ten facet siedział jej na ogonie celowo, w ciężki, twardy kamień.zamierzała zrobić wszystko, by się nie dowiedzieć, co chciał zrobić.Wiedziała, że jej krzyki niczego nie zmienią.Kierowca pikapu jej nie Miała już gotowy plan: zadzwoni po straż pożarną, która pojawi się tu słyszał i wcale nie zamierzał przestawać.On robi to celowo, pomyślała lada moment.Kiedy wóz strażacki nadjedzie z naprzeciwka, oboje z przerażeniem, gdy koła jej samochodu znów wpadły na pobocze.Pró-bując zapanować nad toyotą i ponownie wyjechać na drogę, znów zwró-Strach sparaliżował ją niczym uderzenie prosto w żołądek.Została ciła się o pomoc do niebios, błagając w myślach: Proszę, Boże, proszę, zepchnięta z drogi.Celowo.Boże.Człowiek, który to zrobił, z pewnością jest w pobliżu.Być może właś-Żwir uderzał w maskę i bok jej samochodu głośnym, szybkim stacca-nie biegnie przez deszcz do jej samochodu.Kiedy dobiegnie.to.Christy przywarła do kierownicy, pochłonięta całkowicie prowadze-Christy przypomniała sobie tamte przerażające, obsydianowe oczy, niem.Dzięki szczęściu i boskiej pomocy udało jej się drugi raz wrócić na które patrzyły na nią zza drzwi łazienki; przypomniała sobie dziwny, drogę.Ustał przerażający stukot żwiru.piskliwy głos i uderzenie siekiery rozcinające jej ramię.Szybkie spojrzenie w bok powiedziało jej, że napastnik nadal tam To nie mógł być nikt inny.jest, że wciąż jedzie obok niej.Christy zaczęła zwalniać, by się zatrzy-Muszę się stąd wydostać!mać i szybko wrzucić wsteczny bieg.Dysząc ze strachu, odpięła pas, otworzyła drzwi i wytoczyła się na Bum!zewnątrz.Natychmiast uderzyły ją strumienie deszczu, a szorty i ko-Znów uderzył w jej auto.Tym razem była bezsilna: samochód wyle-szulka, które miała na sobie, nasiąkły wodą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]